|
W dniu patrona myśliwych - św. Huberta (3 listopada), 80 lat temu przyszedł na świat nowy Wilniuk - Antoni Hubert Kaczyński. I tę okrągłą, a tak godną uczczenia rocznicę fetowaliśmy w Dworze Polskim. Wprawdzie nie dokładnie w dniu urodzin 3-go, a 6-go listopada (we wtorek, o godz. 18.00) zjawiło się w przepięknie udekorowanej sali prawie stuosobowe grono przyjaciół, wychowanków i przedstawicieli władz Uczelni.
Przybyli: Prorektor prof. Juliusz Migasiewicz, Dziekan Wydziału WF prof. Zofia Ignasiak, Dziekan Wydziału Fizjoterapii prof. Marek Woźniewski, Prodziekan Wydziału WF dr Marek Lewandowski, przedstawiciel Senatu dr Kazimierz Kurzawski.
Prezes Stowarzyszenia Absolwentów - Włodek Kopyś wręczył Kol. Kaczyńskiemu ufundowane przez siebie: statuetkę „Oskara Pedagoga i Wychowawcy” oraz złoty medal 80-lecia i wzniósł szampanem toast za dalsze długie lata w zdrowiu i nieustającej twórczej aktywności. Sala gromkim „Sto lat” dopełniła te życzenia. Dopełnieniem Oskara i medalu od Stowarzyszenia był piękny obraz - kobiecy akt, utkany rękami Koleżanki Elżbiety Ptak-Zatoki (absolwentki z rocznika 1969) oraz bukiety kwiatów.
Prorektor odczytał okolicznościowy list intencyjny JM Rektora prof. Tadeusza Koszczyca (przebywającego służbowo w Warszawie) i wręczył Jubilatowi oryginalny obraz przedstawiający uroki olejnickiej przyrody, które będą przypominać obdarowanemu lata spędzone na obozach szkoleniowych w charakterze instruktora żeglarstwa.
Prof. Woźniewski w swoim liście nawiązał do lat spędzonych wspólnie w „Zameczku”, gdzie przez 20 lat Jubilat kierował Zakładem Gimnastyki, mając po sąsiedzku Zakład Rehabilitacji i wręczył – wraz z dr Grażyną Dąbrowską, pamiątkowe zdjęcia tej uroczej zabytkowej (120-letniej) budowli.
Z ramienia Centrum Historii Uczelni życzenia złożyli i kwiaty wręczali prof. Zbigniew Naglak (kolega z rocznika 1953) i Elżbieta Radziwon.
Właściciel Dworu Polskiego - Józef Adam Dziąsko, zmobilizował liczne grono absolwentów rocznika 1973, którego doc. Kaczyński był opiekunem i w ich imieniu wręczył Jubilatowi dowcipną płaskorzeźbę wykonaną (na zabytkowej grubachnej desce) przez jednego z kolegów - Tadeusza Włodarczaka, a przedstawiającą dorodną kaczkę (a może kaczora) majestatycznie sunącą po stawie. Oczywiście były całusy, kwiaty – kwiatów było całe mnóstwo, nie mówiąc już o danych od serca trunkach – oczywiście jako dopełnienie do herbaty na długie jesienne i zimowe wieczory. Wręczono także książki i inne upominki, których w tym sympatycznym zamieszaniu nie sposób było zliczyć i rozeznać.
Powody do tego, skądinąd miłego zamieszania, dawał sam Jubilat, gdy otworzył jeden z kolejnych prezentów - paczkę z setką egzemplarzy 10-ciu krótkich opowiadań Jego autorstwa pt. „Na linii ognia” i niby noblista rozdawał autografy i wpisywał dedykacje.
W imieniu grona Koleżanek i Kolegów rocznika 1953 przemówił krótko i dowcipnie, z charakterystycznym lwowskim zaśpiewem Janek Słaby, życząc Jubilatowi, aby się nadal „tak zdrowo trzymał !”
Z odległego Złotowa k/ Piły, rymowane życzenia przysłali Anna i Adam Rybiccy:
|
Drogi Jubilacie |
Przyjmij tych kilka wierszowanych słów jako najserdeczniejsze życzenia w dniu Twojego wielkiego Święta.
|
Choć, by wrócić do młodości, gotowiśmy nieraz wiele,
Lecz czy warto nam się wcielać w beznadziejnie głupie ciele?
|
Wiek dojrzały i zasoby których zgromadziłeś tyle,
Niechaj dzisiaj procentują –
Zostaw tych młodzieńców w tyle.
|
No, nie sposób byś się czasem nie obejrzał, lecz Twój trans,
Jak Pegaz Cię uskrzydla.
Nie daj młodym żadnych szans!!!
|
Jubilat, z wyraźnym wzruszeniem w głosie dziękował wszem i wobec – za życzenia, za upominki, a przede wszystkim za tak ciepłe przyjęcie i miłą atmosferę. Cieszyło Go ogromnie, że mógł tę uroczystość świętować w gronie przyjaciół, wychowanków i członków najbliższej rodziny: żony Zofii, córki Ewy, syna Tadeusza i wnuków Marka i Tomka.
Nie sposób w tym krótkim sprawozdaniu w pełni oddać atmosfery tej wyjątkowo udanej uroczystości, bogactwa indywidualnych życzeń, wspomnień i anegdot o Koledze i Wychowawcy, który zapisał się na trwale w naszej pamięci i w sercu. Mam nadzieję, że spełni się jedno z wypowiedzianych życzeń: że spotkamy się na równie udanej uroczystości Stulatka.
|
Ryszard Jezierski |
Postscriptum |
We wprowadzeniu do tomiku opowiadań: „Na linii ognia” Autor wyjaśnia:
|
„Bywają w życiu sytuacje, lub momenty jego bezpośredniego zagrożenia, spowodowane okolicznościami nadzwyczajnymi. Zdarzają się one najczęściej w okresach wojen i niepokojów społecznych, co jest zrozumiałe, ale nie tylko. Te opowiadania są opisem szeregu takich przypadków, które mi się w życiu przydarzyły. I nie jest to literacka fikcja, czy licentia poetica, lecz autentyczne przeżycia autora z okresu wojny, tuż po niej i w czasie pamiętnych tzw. wypadków poznańskich w 1956 roku. Po prostu 10-krotnie strzelano w moim kierunku z broni palnej, może nie bezpośrednio, ale w każdym wypadku istniało realne zagrożenie utraty życia, lub zranienia. A oto relacje z tych wydarzeń”.
|
|
Na końcowej stronie okładki, w takim oto skrótowym ujęciu zaprezentowany został Autor tego opracowania: ANTONI KACZYŃSKI |
|
„Bodaj byś żył w ciekawych czasach”, to stare chińskie porzekadło, jest z tej samej serii co i: „Bodaj byś cudze dzieci uczył”. Autorowi zbiorku tych opowiadań przytrafiło się i jedno i drugie. Jak jasno z tekstów wynika, los tak zdarzył, że przyszło mu żyć w wyjątkowo „ciekawych czasach”. Nie ma więc się co dziwić, że mając za sobą w młodości tego rodzaju przeżycia emocjonalne (ówczesne „sporty ekstremalne”), zaskakiwał później kolegów i wychowanków szaleńczą jazdą na nartach, karkołomnymi ewolucjami na przyrządach gimnastycznych, czy też brawurowymi skokami do wody z trampoliny i z 10-cio metrowej wieży.
Z urodzenia Wilniuk, obdarzony (po ojcu malarzu i rzeźbiarzu) talentami artystycznymi, które objawiły się w postaci mnogich grafik i rysunków. Gdy nie z własnej woli stał się Dolnoślązakiem, nic nie stracił z typowego kresowego dowcipu, polotu i humoru, z czego słynął zarówno jako oficer Studium Wojskowego, wykładowca i trener gimnastyki, jak również instruktor narciarstwa i żeglarstwa.
I dzięki Bogu, że „cudze dzieci (dosyć wyrośnięte) uczył”, bo zdołał przekazać im wiele - nie tylko fachowej wiedzy i umiejętności, ale co niemniej ważne, podejścia z humorem i pogodą ducha do pracy pedagogicznej i do życia w ogóle.
Czekamy drogi Jubilacie na dalsze stronice interesujących opowiadań, na kolejne strofy satyrycznych wierszy i nowe serie grafik Wilna, Lwowa, a także rodzinnego (już dla Twoich dzieci i wnuków) Wrocławia.
|
Ryszard Jezierski |
|
Ilość zdjęć: 39 | Ostatnia aktualizacja: 25.05.2007 21:53 | Zdjęcia i przygotowanie fotoreportażu: Henryk Sienkiewicz |
|
|
|
|
|