W dniu 27 maja br., na Pikniku pod Kasztanami zabrakło tylko słońca, ale i tak nie można było narzekać na pogodę – po prostu nie padało, a zanosiło się. Wszystko inne było na przysłowiowy medal. Liczni absolwenci, władze uczelni, Jubilatka, zaproszeni goście, a także rodzima orkiestra i obfity poczęstunek. Ale przede wszystkim wspaniała, jak za dawnych lat wuefiacka atmosfera, która sprawiła, że tegoroczna majówka udała się nam znakomicie. Zapewnie też będzie mile zapamiętana przez jej uczestników. Złożyły się na nią dwie części – oficjalna i biesiadna.
Pierwszą otworzył prezes Zbyszek Najsarek, nadmieniając, że spotkanie odbywa się pod znakiem obchodów 20-lecia powstania Stowarzyszenia Absolwentów AWF Wrocław i Jubileuszu urodzin dr Marii Grabowskiej. Następnie powitał władze uczelni w osobie prorektor prof. Anny Skrzek, Dostojną Jubilatkę, zaproszonych gości i licznie zgromadzonych absolwentów, w tym grono przybyłych na tą okazję rocznikowych koleżanek i kolegów Jubilatki.
Zabierając głos w imieniu władz uczelni prof. Skrzek odczytała list gratulacyjny JM Rektora prof. Juliusza Migasiewicza skierowany do dr Marii Grabowskiej.
Z kolei, z okazji 20–lecia powstania Stowarzyszenia, odbyło się wręczenie pamiątkowych medali, zasłużonym w działalności społecznej na rzecz organizacji członkom Stowarzyszenia. Medale z rąk prezesa otrzymali:
- prof. Tadeusz Bober – inicjator powstania organizacji,
- prof. Tadeusz Koszczyc – b. rektor, któremu zawdzięczamy dzisiejszą piękną siedzibę,
- dr Władysław Kopyś – b. prezes, niestrudzony sponsor Stowarzyszenia i hojny fundator okolicznościowych imprez,
- dr Henryk Sienkiewicz – kompetentny członek redakcji Biuletynu Absolwenta i prowadzący jego stronę internetową.
Następnie Władysław Kopyś wręczył Ryszardowi Jezierskiemu własnej fundacji okazały puchar, w dowód uznania za niestrudzoną dwudziestoletnią działalność na rzecz Stowarzyszenia.
W dalszej części imprezy v-ce prezes Władysław Kopyś udekorował dr Marię Grabowską ufundowanym przez siebie złotym medalem 80-lecia Urodzin oraz wręczył statuetkę Oskara.
Ryszard Jezierski w darze od Stowarzyszenia wręczył Jubilatce okolicznościowe opracowanie, autorstwa przyjaciół – wydane z okazji Jej Jubileuszu.
Zabierając głos, wzruszona Jubilatka w krótkich słowach podziękowała JM Rektorowi, koleżankom i kolegom z Zarządu i tak licznie zebranym, za pamięć i wyrazy uznania dla jej zawodowych i społecznych osiągnięć. Jej zdaniem, było to zwyczajne wypełnianie obowiązków jako pedagoga – pracownika uczelni. Zaś działalność artystyczną w zespole Kalina, traktowała zawsze jako spełnienie swej życiowej pasji w dziedzinie tańca. Wystąpienie Jubilatki zakończyło huczne 100 lat! Potem już nastąpiło składanie indywidualnych gratulacji i życzeń, wręczanie kwiatów i upominków, a serdecznym uściskom i całusom nie było końca. Następnie Jubilatka krojąc tradycyjnie pierwsze kawałki pokaźnego urodzinowego tortu, częstowała wszystkich zebranych.
W międzyczasie, uczestnicy raczyli się kiełbaskami z grilla oraz wiejskim chlebem ze smalcem, małosolnymi ogórkami, popijane piwem. Wszystko to za sprawą Władka Kopysia, nieustającego fundatora dotychczasowych pikników pod kasztanami. Wkrótce więc zapanowała beztroska, rodzinna atmosfera, okraszana melodiami rodzimej orkiestry w składzie: Olek Sobera - harmonia, Zbyszek Najsarek - skrzypce, Janusz Pietrzyk – gitara. W jej wykonaniu popłynęły znane obozowe piosenki i przedwojenne szlagiery, których melodie ochoczo wszyscy podchwycili dając prawdziwy koncert. Dzierżący mikrofon, pełen inwencji Henio Nawara i Janusz Pietrzyk zaprezentowali się jako soliści, zyskując aplauz słuchaczy. Potem nastąpiła seria anegdot i kawałów w wykonaniu Henia Nawary, Ryśka Jezierskiego, Jurka Śliwy i Stefana Pietrzaka, z których śmiano się do rozpuku. Skoczne melodie muzykantów zachęciło bractwo do tańców. Tu rej wodzili Jubilatka, Hanka Rybicka, Ludmiła Pogórska-Rymer, przybyła aż z Kanady Teresa Nowakowska i Witek Czyżyk. Wkrótce więc na majdanie zapanowała beztroska i radosna atmosfera, a wiekowe kasztany zapewne dawno nie pamiętały tak żywiołowej zabawy ludzi nie pierwszej już przecież młodości. Ale tak właśnie, nie oglądając się na kalendarz potrafią się bawić wuefiacy- seniorzy. Ten spontaniczny i radosny nastrój trwający do końca spektaklu, podtrzymywał najlepsze tradycje naszej Słonecznej Uczelni.
Zaiste, gronu niestrudzonych działaczy Stowarzyszenia należą się słowa uznania i podziękowania za ich piękne inicjatywy w dziele integracji i zacieśniania więzów przyjaźni między członkami wielkiej wuefiackiej rodziny.
Nazajutrz po pikniku, jeden z jego uczestników powiedział mi, że była to bardzo fajna impreza na którą warto było przyjść i on świetnie się bawił.
A więc drogie Koleżanki i Koledzy do zobaczenia za rok na następnym pikniku.