SPOTKANIA ROCZNIKA 1951 - 1954


ZJAZDU BLASKI, ZJAZDU TCHNIENIE

Było, minęło i coś z tego zostało. Było fajnie i niech to słowo znaczy wszystko. Zostało nieco niedosytu, że to tak szybko minęło i trzeba czekać cały rok na następne spotkanie. Co w tych zjazdach takiego jest?? Jesteś zbolały jak skopany kundel, wchodzisz w to nasze kochane grono i czas jak gdyby zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Zachowujemy się jak nieopierzone kurczaki, nic nie boli, wszystko sprawne, oddech się wydłużył tańczysz i drzesz zaorany czasem pysk jakbyś był na weselu u głuchego dziadka.

Puszczają hamulce, wszystko wypada, wokół wszyscy w takich samych nastrojach, okazuje się, że wszyscy chcą uciec od codziennych dolegliwości, chcą „młodym być i więcej nic”, że za to szaleństwo trzeba potem zapłacić - to co!!

To rzecz niebywała!! Żeby po tylu latach i przez tyle lat grupa ludzi, bądź co bądź w wieku więcej niż młodzieńczym, miała tyle inwencji, bezinteresowności i chęci działania po to by podtrzymać i odświeżyć dawne więzi, łączące nas przez kilka lat na uczelni - i to się Wam naprawdę udało!! Gdy przeglądam wspaniałą dokumentację, którą od Was otrzymuję (mam wszystko od początku) i czytam, że na zjeździe było 46 osób, to tracę swój szybki oddech. To niebywałe! Po 50 latach!!! Gdy moim znajomym mówię i pokazuję jak moi przyjaciele organizują zjazdy - z zazdrością i niedowierzaniem kiwają głowami.

To wszystko dzięki Wam.

Co mnie urzekło w tych zjazdach, na których byłem, przede wszystkim atmosfera, wzajemna życzliwość i ciepło, wszyscy uśmiechnięci, nikt nie narzeka, że go coś boli, nie ma bardziej i mniej doświadczonych przez życie, na każdym kroku objawy radości i zadowolenia z faktu, że jeszcze i znowu jesteśmy razem!! I te wspomnienia!! Wszystko było piękne, wspaniałe, dobre, nie było rzeczy złych!! Czyżby?? Ale kto by o tym pamiętał.

I za te chwile spędzone wśród ludzi życzliwych i przyjaznych jestem Wam niewymownie wdzięczny. Jeszcze raz dziękuję.

Jesteście grupą ludzi nie pasujących do tego świata!! Ten przeklęty głód bogacenia się stał się jedyną wartością-jednak chyba?? Ten nasz stary świat był lepszy, bardziej ludzki, dlatego została nam więź, przyjaźń i wspomnienia wspólnie spędzonych lat - choć trzeba przyznać wiele więcej też nie mieliśmy. Smutne i refleksyjne jest to, że lista „drogich nieobecnych” wydłuża się i doszła do 22.

Pozdrawiam całym sercem, wszystkich uczestników zjazdu.

Panie, z całą posiadaną subtelnością, całuję, poczynając od małego palca u lewej nogi. Panów przyciskam do swej rachitycznej piersi wraz z życzeniami, by nie przejmowali się zbytnio tym, że „gdy 70-tka mija torba dłuższa niż fuzyja”.

Głowa do góry Panowie!!

Adam Cibicki

Facebook