Kochani absolwenci 1954 Rocznika!
Pewnie niecierpliwiliście się z powodu braku relacji o naszym spotkaniu w Zieleńcu. Moja wina. Jak pewnie pamiętacie, spotkaliśmy się trzy tygodnie po stracie kolejnego kolegi Zyzia, z którym przeżyłam 56 lat. Postanowiłam jednak przyjechać do Zieleńca, aby wspólnie Go wspominać. Po spotkaniu wstąpiła we mnie jakaś niemoc, inercja i tak zbierałam się do teraz. Wybaczcie!
W Zieleńcu zjawiliśmy się w liczbie 24 osób – to cieszy, bo było nas więcej, niż na poprzednim zjeździe. Na wstępie pierwsze miłe zaskoczenie. Na pensjonacie ADAM-SKI widniał napis: „WITAMY ABSOLWENTÓW ROCZNIKA 1954”. To miło, że nas oczekują. Później było już tylko przyjemniej. Zadbane pokoje, obfite i pyszne posiłki oraz serdeczność gospodarzy.
Niezawodny „Jacek” czyli Bronek Jackowski czuwał, aby wszystko grało. Pogoda dopisała, więc można było ruszyć w teren. Najambitniejsi zdobyli Orlicę – szczyt nie schronisko o tej nazwie, inni wybrali Duszniki lub czeski Nachod.
W piątek zasiedliśmy do uroczystej kolacji, a w sobotę przy ognisku. Lało się piwko i słowa…słowa…słowa. Byliśmy znów razem i było nam dobrze.
Dziękujemy Jacku!
P.S. Fakt, że pensjonat prowadzi Jacka rodzina (córka z zięciem), nie ma tu żadnego znaczenia. Podobnie tak witają i żywią każdego, kto się u nich zjawi. Warto sprawdzić.
Absolwenci rocznika 1954 przed pensjonatem ADAM-SKI
Wrocław 16 listopada 2010 r., Eliza Gwozdowska - Bator