SPOTKANIA ROCZNIKA 1954 - 1958


HEJ GÓRY NASZE GÓRY!

(zjazd roczników 56 i 58 AWF w Szklarskiej Porębie, w dniach 11-15 czerwca 2013)

Znów spotykamy się stęsknieni za sobą i za tym szczególnym klimatem naszych spotkań. Szczerze mówiąc to za młodością. Tym razem jest nas sporo, bo ponad 60 osób – zjednoczone siły dwóch roczników. Zjazd w tym roku organizował Sławek Mozyrko.

Mieszkamy w Szklarskiej Porębie w ośrodku „Sudety”, a przed nami panorama Karkonoszy. Bywaliśmy tu w górach często na obozach AWF. Później, posiadłszy umiejętności narciarskie, wyjeżdżaliśmy z młodzieżą szkolną i to im właśnie zasialiśmy tę naszą z okresu studiów miłość do gór. Dzięki temu to spotkanie, w tej scenerii, jest nam szczególnie drogie.

I dzień pobytu to przyjazd, zakwaterowanie, powitania i pierwsze rozmowy. Po południu wyjście do kościoła „Bożego Ciała” na mszę. Tu miłe zaskoczenie, bo oprócz czysto duchowej strawy, wita nas specjalnie zamówiony chór „Porębianie” pod batutą Stanisława Leszczawskiego. Śpiewają porywająco! Ksiądz żegna nas słowami modlitwy, życząc zdrowia, wiary i miłego pobytu.

II dzień – wyjazd na Szrenicę. Ranek budzi nas słońcem i doskonałą widocznością. Obserwujemy i podziwiamy widok szczytów okraszonych ostrym słońcem – zaraz tam będziemy… Jedziemy wyciągiem na Szrenicę i napawamy się widokiem gór i okolicy. W doskonałych humorach pokonujemy ostatni odcinek do schroniska, a potem część z nas udaje się na Halę Szrenicką, gdzie przed laty pod okiem instruktora szlifowaliśmy technikę narciarską. Część z nas wraca wyciągiem, a pozostali zaliczają zejście do Szklarskiej Poręby na nogach - wieczorem dla nich szczególne gratulacje.

III dzień – w programie przed południem wodospad „Szklarka”. Dał nam tu wycisk Sławek Mozyrko, bo trzeba było pokonać długą trasę, a my już nie tacy sprawni jak kiedyś. Tu pragniemy wyrazić słowa podziwu dla koleżanek i kolegów, którzy z widoczną niesprawnością pokonali tę drogę. Wieczorem tańce! Zaproszono nas na bal do „Kaprysu”. Na zaproszeniu widnieje tekst Tuwima: „dzisiaj wielki bal w operze, każda panna majtki pierze”, a więc bal… toasty, uśmiechy, okolicznościowe przemówienia, moment ciszy za tych co odeszli. Tańcząc nikt się nie oszczędzał, a kondycja nasza z każdym krokiem się poprawiała. Wróciliśmy w szampańskich nastrojach do kwatery, a tu jeszcze długo toczyły się rozmowy przyjaciół.

IV dzień – wycieczka do Pragi. Wyjazd 7.20 – godzina „mordercza”, biorąc pod uwagę fakt, że po balu niektórzy nie od razu trafili do swoich łóżek. Byli też tacy co zaspali i nie pojechali na wycieczkę. Dobra znajomość Pragi przez wielu oraz powódź, która była kilka dni wcześniej, przyczyniły się do niskiej frekwencji. Wolne miejsca w autokarze uzupełnili turyści z innych hoteli i o godz.8.00 wyruszyliśmy przez Polanę Jakuszycką do Pragi. Pan przewodnik w drodze opowiadał o historii i zabytkach Pragi, byśmy w czasie zwiedzania wiedzieli, na co zwracać uwagę i co warto fotografować. Opisywać zabytków pięknej „Złotej Pragi” nie będziemy – kto nie był, koniecznie winien pojechać. Pragniemy tylko powiedzieć, że mieliśmy świetnego przewodnika. Przy tak ograniczonym czasie, zobaczyliśmy bardzo dużo. O godz.12.00 byliśmy przed pałacem królewskim i mogliśmy, zobaczyć uroczystą zmianę warty. O godz.14.00 byliśmy w rynku, by usłyszeć bicie zegara z kurantami i zobaczyć ruchome figurki. O właściwej godzinie doszliśmy do metra, którym dojechaliśmy do stacji „Rajska Zahrada”, gdzie przyjechał nasz autobus. Pogoda była piękna, powodzi nie widzieliśmy. Zmęczeni, ale zadowoleni wsiedliśmy do autokaru, który zawiózł nas do Szklarskie Poręby, gdzie czekała na nas obiadokolacja. Po kolacji jeszcze spotkanie dwóch roczników, by zdecydować o miejscu i czasie kolejnego zjazdu. Po wnikliwej dyskusji zapadła decyzja – tym razem spotkamy się nad morzem. Wierzymy, że w całości zameldujemy się tam.

Na koniec serdeczne podziękowania za zorganizowanie nam zjazdu w Szklarskiej Porębie Sławkowi Mozyrce, który z prawdziwą zręcznością, jako mieszkaniec Suwałk oddalonych od gór około 1000 km, wywiązał się z tego zadania w 100%. Otrzymał od nas plakietkę – „Uwaga tu rządzi Sławek”, i tak było.

V dzień - pożegnanie i wracamy do domu z nadzieją na kolejne, również interesujące spotkanie.

W czasie, gdy część uczestników zjazdu była w Pradze, odwiedził nas prezes Stowarzyszenia Absolwentów AWF we Wrocławiu – Władek Kopyś.

Grupowa fotka na Szrenicy

Ada Witkowska-Stańczyk i Krystyna Welon-Kustosik (rocznik 58)

Facebook