SPOTKANIA ROCZNIKA 1955 - 1959


TYM RAZEM ROCZNIK 1959 SPOTKAŁ SIĘ W OLEJNICY

I oto zawitaliśmy do Olejnicy ! W tym roku na zjazd stawiło się 20 osób, w tym 4 małżeństwa. Organizatorem i głównym wodzirejem był Staszek Paszkowski. Staszek – nasz niezawodny rocznikowy muzyk, dołączył do Zdzicha Łukaszowa, który wraz z Dzidzią, Kazią i wielką gitarą Staszka, ledwie mieszczącą się w samochodzie, dobili do Olejnicy. Najlepiej atmosferę zjazdu oddała Rysia Tyc, która przysłała mi e-maila: „Lasy, ptaki, woda, cisza, dwa psy i my! Od pierwszej chwili stworzyliśmy rodzinną atmosferę. Wszystkim dopisywał wspaniały humor. Dowcipom, radościom i wspomnieniom nie było końca. Kondycja też dopisywała, bo kuchnia nas bardzo dobrze karmiła.”

Na początku zwiedziliśmy w Górsku galerię Mariana Murka. Na dwóch poziomach eksponowanych jest ponad 300 rzeźb ptaków, wykonanych w naturalnej wielkości i ubarwieniu. Zwiedzającym towarzyszą naturalne głosy ptaków. Ekspozycja została wykonana na wzór naturalnego środowiska, wśród którego żyją ptaki. Aktualnie artysta tworzy cykl płaskorzeźb postaci z Pana Tadeusza. Na zakończenie pan Murek zaoferował nam dużą frajdę - przejażdżkę starymi bryczkami z Górska do Olejnicy, a fundatorem tej wspaniałej eskapady był kol. Julek Gozdowski

Dalej Rysia Tyc pisze: „Wieczory spędzaliśmy na tańcach i śpiewach. Grupa tworzyła fantastyczny chór, którym dyrygował i akompaniował niestrudzony Staszek. W tym roku odkryliśmy wiele nowych talentów – solistów: Jadzia Ostapowicz, Kazia Paszkowska, Zdzichu Łukaszów oraz Olek Magdziak, no i oczywiście Staszk Paszkowski.”

Ja, jako stary Leszczyniak, zaproponowałem wycieczkę do Włoszakowic, skąd pochodzą sławni ludzie ziemi leszczyńskiej. Karol Kurpiński urodził się w roku 1785 we Włoszakowicach, w rodzinie organisty parafialnego Marcina Kurpińskiego, który był pierwszym nauczycielem Karola w grze na skrzypcach, organach i podstawach kompozycji. Karol, już jako 12 letni chłopiec został organistą kościelnym w Sarnowie koło Rawicza.

Później jako słynny kompozytor, dyrygent i pedagog tworzył mazurki, fantazje i polonezy. Zafascynowany folklorem tworzył też muzykę i pieśni ludowe. Na jego cześć istnieje we Włoszakowicach muzeum oraz Zespół Ludowy Pieśni i Tańca Kurpińskiego. W roku 1810 przeniósł się do Warszawy, gdzie został dyrygentem Opery Narodowej, a później dyrektorem Teatru Narodowego. Zmarł 18.09.1857 w Warszawie.

We Włoszakowicach znajduje się też słynny barokowy pałac z połowy XVIII wieku, zbudowany na planie trójkąta przez Aleksandra J. Sułkowskiego. Do pałacu przylega park krajobrazowy, też o charakterze barokowym. W parku rośnie olbrzymi platan mający w obwodzie ponad 8 metrów. Ostatnio postawiono w parku na trawnikach, olbrzymie ozdobne kamienie z wmontowanymi metalowymi tabliczkami opisującymi skrótowo historię tej okolicy. Po przeciwnej stronie pałacu jest elegancka kawiarnia, kort tenisowy i mały ogród zoologiczny, gdzie biegają strusie, kozy i inne drobne zwierzaki. W klatkach są przeróżne kolorowe ptaki i małe papużki. Wszystko bardzo ładnie urządzone z pięknie przystrzyżonymi trawnikami, wybrukowanymi ścieżkami, oczkami wodnymi i różnymi pawilonami. Jest też elegancki salon odzieżowy i wykwintne restauracje, które mogą konkurować z najlepszymi w Paryżu czy Londynie. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na plaży w Boszkowie, aby podziwiać Jezioro Dominickie o zachodzie słońca.

Kulminacyjnym punktem całego pobytu w Olejnicy był piątek, gdzie w leśnej restauracji odbył się wieczór w strojach galowych. „Dziewczyny” wystrojone i pachnące, „chłopcy” w wyjściowych garniturach. Przy muzyce Staszka i wspólnym śpiewaniu tańczyliśmy „do białego rana”. Stół był obficie zaopatrzony we wszelkie jadło i napoje. Jedzenia było w bród, jak dla młodych studentów ciężko trenujących, a nie dla seniorów trzeciego wieku. Pełne talerze mięsiwa wracały do kuchni. Najbardziej były zadowolone „Kropka” i „Kulka” (dwa nasze pieski), które obżerały się mięsiwem przynoszonym przez Basię, Rysię, Hankę, Ewę i inne osoby.

Ostatni wieczór spędziliśmy przy ognisku, piekąc kiełbaski zagryzane ogórkiem i popijając piwem. Przy pełni księżyca i akompaniamencie niestrudzonego, ale już trochę zachrypniętego Staszka, śpiewaliśmy stare pieśni harcerskie, a także i nieco sprośne piosenki.

Chciałbym szczególnie podkreślić wielkie zaangażowanie Dzidzi Łukaszów, która wykonała mnóstwo zdjęć z iście artystycznym zacięciem. Wielkie Jej dzięki za to !

Julek Gozdowski (odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w organizacji Biegu Piastów) wręczył nam album i medal 35 biegu oraz mapkę Jakuszyc, gdzie 10 czerwca 2012 roku ma się odbyć nasz następny zjazd.

Bogdan Ostapowicz

P.S. Pragnę serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom naszego spotkania za stworzenie od pierwszej chwili prawdziwie rodzinnej atmosfery. Nie było tym razem tzw. „zajęć w podgrupach”. Łączył nas hol na piętrze hotelu, gdzie spotykaliśmy się przy kawie ze słodkościami, przy śpiewach i pogwarkach. „Słodkość” nie tylko gastronomiczna przelewała się niekończącym się strumieniem w spojrzeniach, gestach i „przytulankach”. Czyżbyśmy się nieco „posunęli w czasie”, pragnąc mocniej trzymać się w ramionach? Szczególnie dziękuję Julkowi Gozdowskiemu za bezcenną pomoc w rozwiązywaniu niespodziewanych kłopotów organizacyjnych. Wspomagał go dzielnie Gieniu Drozd. Ponadto czynię wiadomym „wszem i wobec”, że bufet na ognisku zafundował Bogdan Ostapowicz, a jego ukochana Jadzia była odkryciem wokalnym naszego zjazdu.

Staszek Paszkowski

Facebook