Po wielu perturbacjach, związanych z miejscem i terminem XV koleżeńskiego zjazdu, spotkaliśmy się 21 czerwca 2010 roku w Niemojowie , w zajeździe „Gościniec” p. Danuty Ptasińskiej.
Niemojów (550-610 m n.p.m.) – długa wieś przy czeskiej granicy, położona w dolinie Dzikiej Orlicy między Górami Bystrzyckimi a Orlickimi, założona w 1570 r. przez cesarskiego nadleśniczego Leonhardta von Veldhammera. W tym okresie wzniesiono tu cesarski zameczek myśliwski Worlitz. W latach 80-tych XVI wieku ulokowano w Niemojowie wolne sędziostwo. Wybudowano kamienny dwór, który z czasem stał się miejscem spotkań artystów. W okresie międzywojennym w Kamiennym Dworze mieścił się punkt informacyjny Kłodzkiego Związku Górskiego. Po II wojnie, Dwór stał się własnością skarbu państwa i stopniowo popadł w ruinę.
Zajazd „Gościniec” odbudowany został z ruin (z rosnącymi w środku drzewami) w latach 90-tych ubiegłego wieku. Jest to „dom z duszą” nad Dziką Orlicą. 20 m od zajazdu przebiega polsko-czeska granica. Przed mostkiem nad rzeką jest kamień z tablicą: „Tutaj 100 lat temu powstało w Hrabstwie Kłodzkim Stowarzyszenie Sportów Zimowych – Wintersportverein Batzdorf Marienthal”. Tablicę zainstalowano z inicjatywy Danuty Ptasińskiej zimą 2008/9 roku. Polecane obecnie atrakcje turystyczne, to m.in.: ruiny dworu, barokowy kościół, obok którego znajdują się tablice z obszernym spisem nazwisk żołnierzy niemieckich poległych w I i II wojnie światowej. Wiele z tych nazwisk ma czeskie i polskie brzmienie. Dziką Orlicą można urządzać spływy kajakowe, a zimą po czeskiej stronie korzystać z przyzwoitych stoków narciarskich. Każdego roku we wrześniu do „Gościńca” przyjeżdżają na warsztaty twórcze artyści z różnych dziedzin sztuki. Efekty tych warsztatów podziwiać można na przyległym terenie rekreacyjnym.
Jak zwykle rocznik nasz spotkał się (21 czerwca) na parkingu przy Dworcu PKS we Wrocławiu, skąd samochodami udaliśmy się do Niemojowa. Po powitaniu, Małgosia R. rzuciła mobilizujące hasło – „młodość minęła – piękno zostało”. Słowa te świetnie ujęły naszą radość ze spotkania.
Podczas uroczystej kolacji wspomnieniom nie było końca. Uczciliśmy Kolegów, którzy odeszli od nas – zawsze wtedy robi się smutno. Wspominaliśmy tych, którym los wyjątkowo nie pozwolił być z nami, a zawsze przyjeżdżali. I także tych, którzy nigdy nie odpowiedzieli na nasze listy i monity, żeby wiedzieli ile tracą nie mając kontaktu z rocznikiem i macierzystą Uczelnią. Niech żałują.
Lidka – laureatka konkursu na najpiękniejszy przydomowy ogródek we Wrocławiu, zrobiła wystawę zdjęć swoich kwiatów. Sekundował jej Longin – specjalista od roślin ozdobnych. Mirek B. jak zwykle obdarował wszystkich buteleczkami swoich nalewek.
Było ciekawie, radośnie i chciałoby się zaśpiewać: „trwaj chwilo, trwaj jesteś taka piękna…”, ale rozsądek nakazał rozejść się.
We wtorek (22.06.) po śniadaniu wycieczka do Republiki Czeskiej – 20 m od „Gościńca” . Po przejściu przez mostek nad krystalicznie czystą Dziką Bystrzycą – wieś Bartosovice. Jakże duża różnica w zadbaniu terenu. Czysto, ogródki wypielone, zabudowania otynkowane i pomalowane. Nasuwa się pytanie – dlaczego po polskiej stronie nie może być podobnie? Doszliśmy do centrum wsi i zrobiliśmy przerwę przy sklepiku. Obroty w sklepiku momentalnie wzrosły, a niektórych towarów po prostu zabrakło, np. czekolady studenckiej, suszonej żurawiny i rogalików.
Po obiedzie, część osób poszła zwiedzać zabytki, a brydżyści musieli zaliczyć coroczne robry. Parę osób zaczęło przygotowywać się do wieczornego balu, który wyjątkowo zaplanowano w drugim dniu zjazdu. Godzina 19.00 – „Poloneza czas zacząć!” Muzyka Kilara wprowadziła nas w podniosły nastrój, a Lidka z Jurkiem w pierwszej parze. Ciekawe czy Tatiana zerkała, hen tam z góry, choćby jednym okiem?
Tańce, konsumpcja… i znów tańce. Świetnym wodzirejem była Grażyna, prawdziwa wuefiaczka – do tańca i do różańca. Godnie zastąpiła nieobecnych w tym roku Romę i Heńka. Doszliśmy do wniosku, że z pewnością bal musi być w pierwszym dniu zjazdu – lepsza kondycja, większy zapał do tańca.
Środowy ranek przywitał nas słońcem, ale także wiatrem i zimnem. O dziwo, nikt tym razem się nie śpieszył. Spokojne śniadanie, wspólne zdjęcia i wstępne ustalenia dotyczące spotkania z okazji 50-lecia ukończenia studiów w 2011 roku.
Wielu przeżyć nie sposób jest ująć w słowa. Wyrażalny jest tylko późniejszy stan ducha – tęsknota za wspomnieniami.
Dziękujemy Adamowi i Jurkowi za zorganizowanie tak udanego XV zjazdu Rocznika 1961.
Anna Rybicka
P.S. Zachęcam do odwiedzenia uroczego Niemojowa, a także do organizowania tam koleżeńskich spotkań. Adres:
Zajazd „Gościniec” – Danuta Ptasińska
57-530 Niemojów 9; tel. 74-811 91 90