Stronie Śląskie „Górski Poranek” 29 – 31.08.2012
„Przyjaźń jest jedynym spoiwem,
które chroni świat przed rozpadem…”
Woodrow Wilson
Pod hasłem organizatorów „Póki My żyjemy” spotkaliśmy się 29 sierpnia br. na parkingu PKS we Wrocławiu. Jest to nasze stałe miejsce spotkań. Krótkie (lub długie) uściski na powitanie i samochodami udajemy się na kolejny nasz zjazd. Zdarza się także, że przychodzą na zbiórkę Koledzy mieszkający we Wrocławiu, którzy nie mogąc pojechać na zjazd - chcą parę chwil pobyć razem z nami. W tym roku był to Prezes Rady Nadzorczej Rocznika, nasza rocznikowa gwiazda polskiej siatkówki – Władek Pałaszewski. Zobligowany codzienną rehabilitacją, nie mógł opuścić Wrocławia. I gdy tak rozmawialiśmy o wszystkim, czekając na następnych zjazdowiczów nagle pojawiła się Lidka. Podeszła do Władka i poinformowała go, że za zasługi dla Rocznika 1961 – otrzymał tytuł hrabiowski potrójny „olimpijkoszczak” herbu „Znicz Olimpijski”. Słowa poparła wręczeniem odpowiedniego certyfikatu i w asyście Gieni zawiesiła mu własnoręcznie wyhaftowaną odznakę. Była to sensacja na parkingu. Wszyscy bili brawo. Cudowny pomysł Lidki!
Po ustaleniu „kto z kim”, ruszyliśmy samochodami do Stronia Śląskiego k/Lądka Zdroju. Pensjonat „Górski Poranek” prowadzą nasi absolwenci, młodzi, sympatyczni – Ola Ciężkowska-Mroczek i Zbigniew Mroczek.
Pensjonat jest pięknie położony, doskonale wyposażony i tym samym miejsce to zapewnia wypoczynek i radosną zabawę dla różnych grup wiekowych. Po zakwaterowaniu i pierwszych gorących wymianach „co u kogo”- spotkaliśmy się na powitalnej kolacji. Wystrzelił szampan i rozpoczęliśmy 17 Zjazd. Brakowało nam tylko osób, które z różnych powodów nie mogły przyjechać, a dotąd zawsze były.
Głos zabrała Lidka. Poprosiła Adama i Jurka o powstanie i dziękując im za ofiarność, wytrwałość i upór w organizowaniu spotkań wręczyła w asyście Gieni: Jurkowi – najwyższe odznaczenie „Albatros” i certyfikat potwierdzający otrzymanie tytułu szlacheckiego herbu „Wiosła i Ster”, Adamowi odznaczenie „Sokół Ringu” i certyfikat potwierdzający otrzymanie tytułu szlacheckiego herbu „Skrzyżowane Rękawice”. Dziękujemy ci Lidko za wspaniały pomysł. Ponadto Lidka wyróżniła wyhaftowanymi odznakami Marysię, Georga i Hankę.
Tym razem tempo zabawy dostosowaliśmy do swoich aktualnych możliwości i wszyscy byli zadowoleni.
30.08. – czwartek.
Piękna pogoda. Rano najlepiej wykorzystał to Edek, który od zawsze biega bez względu na pogodę. Uprawia triatlon, więc wykorzystuje każdą sytuację do poprawiania kondycji. Chapeau bas! Po wspaniałym śniadaniu spotkaliśmy się na tarasie, by omówić parę spraw. Najważniejszy był następny zjazd w 2013r. Chcielibyśmy wrócić do wcześniejszych lat, kiedy to zjazdy organizowane były zawsze przez kogoś innego. Dyskusja burzliwa lecz konkretnych chętnych do organizacji brak. Zobaczymy co przyniesie rok 2013.
Z planowanych wycieczek niewiele dało się zorganizować. Nie było biletów do Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie. Część z nas była tam już w 1991 podczas II-go zjazdu w Siennej, schronisko „Puchaczówka”. Ale szkoda. Pogoda piękna, więc postanowiliśmy dzień spędzić na zajęciach w tzw. grupach. Wieczorem – spotkanie przy grillu. I tu sensacja. Głos zabrała Henia, postawiła szampana za otrzymany złoty medal za społeczną pracę z ludźmi w podeszłym wieku, których nie stać na płatną rehabilitację. Burmistrz Wels (Austria), gdzie Henia mieszka, udostępnił bezpłatnie salę, a Henia dwa razy tygodniowo usprawnia tam potrzebujących. Złoty medal humanizmu i dobrego serca dla naszej koleżanki – to zaszczyt dla nas ale i dla naszej Uczelni. Gratulujemy ci Heniu, że tak cię w Austrii doceniają, my też!
31.08 – piątek.
Pogoda dostosowała się do smutku rozstania. Zdjęcia pamiątkowe, rozterka, kto i kiedy zorganizuje w 2013 r. spotkanie, pośpiech (nie wiadomo po co?) i do zobaczenia!
Wsparcie psychiczne, jakie daje zżyta rocznikowa społeczność – to dla wielu z nas zastrzyk otuchy na przetrwanie kolejnych miesięcy do następnego spotkania.
Henia ze złotym medalem
Anna Rybicka