„… nie istnieje pełne
przedstawienie rzeczywistości.
Tylko wybór …”
Part Lagerkvist
Łagów - perła Ziemi Lubuskiej, leży pośród starych bukowych lasów, w połowie drogi między Poznaniem a Berlinem. Tu, dzięki wspaniałemu organizatorowi Zygfrydowi Łojce spotkaliśmy się w dniach 8-11.05.2013 r.
Ze względu na miejsce Zjazdu nie było tym razem zbiórki organizacyjnej na „naszym” parkingu k/dworca PKS we Wrocławiu. Zjeżdżaliśmy się więc z różnych stron Polski prosto do Ośrodka Wypoczynkowego „Defka” nad jeziorem Trześniowskim, którym zarządza małżeństwo Grażyna i Ryszard Sztobscy. Nie wszyscy jechali prosto do Łagowa. Ela, Marysia, Heniek i Władek jadąc z Wieruszowa przez Wrocław wstąpili do Nowej Soli, gdzie mieszka nasz kolega Piotr. Stan Jego zdrowia nie pozwolił Mu na przyjazd i bardzo dziękujemy Koleżankom i Kolegom, którzy Go odwiedzili i przekazali uściski, pozdrowienia i buziaki od Rocznika.
8 maja 2013 r. w godzinach popołudniowych, po gorących i głośnych powitaniach, Zyfek jako organizator bardzo sprawnie nas zakwaterował. Nadszedł czas na wspomnienia i rozmowy w „podgrupach” oraz przygotowanie się do uroczystej kolacji. Wielki Bal – powitalny toast.
Nasza Heniutka (jak zwykle) przywiozła dla Wszystkich szampany i ciekawe (w smaku) czekoladki. My też mieliśmy dla Niej niespodziankę. Podarowaliśmy Jej srebrną niespodziankę z tekstem podpisanym przez Wszystkich.
„Jesteś Kochana (wiesz o tym!)
Z naszego Rocznika.
Obopólne szczęście
Nigdy nie umyka …”
Dziękujemy
Bal rozpoczęliśmy tradycyjnym polonezem (oczywiście do muzyki Kilara). Po paru figurach niestety wkradł się w korowodach chaos, z którego błyskawicznie wyprowadziła nas Grażyna (jestem pewna, że Tatiana gdzieś na chmurce z dumą się przyglądała). Mocnym punktem balu był „człowiek orkiestra”. Piękny tembr głosu, ciekawy i odpowiedni repertuar; miał ogromny wpływ na naszą dobrą zabawę. Tańczyli Wszyscy! Oczywiście była to zasługa Zyfka więc w przerwie między tańcami był toast specjalny dla Niego.
Bal był bardzo udany i w świetnych humorach wspominaliśmy wspólne chwile.
9.05.2013 r. – śniadanie i wyjazd samochodami na zaplanowane przez Zygfryda wycieczki. Najpierw zwiedzaliśmy słynne bunkry, tzw. Pętlę Boryszyńską. Przed wycieczką Zyfek poinformował nas o warunkach klimatycznych w bunkrach, podpowiadając jak się ubrać, żeby przeżyć (stara szkoła: dobry wychowawca i opiekun!). Grupa nasza trafiła na fantastycznego przewodnika, który merytorycznie i językowo był bez zastrzeżeń (p. Świostek – absolwent AWF Poznań). Bunkry, czyli Międzyrzecki Rejon Umocniony (w skrócie MRU) jest największą atrakcją turystyczną Ziemi Lubuskiej i stanowi szczytowe osiągnięcie niemieckiej i europejskiej sztuki fortyfikacyjnej lat 30-tych XX wieku. W latach 1934-1938, ponad 20 m pod ziemią zbudowane zostały 3 ogromne systemy podziemnych tuneli: na północy Wał Pomorski, na południu Umocnienia Odry, natomiast w centrum, między Wartą i Odrą, w miejscu tzw. Bramy Lubuskiej – Ufortyfikowany Łuk Odry i Warty (dziś znany jako MRU).
System połączonych tuneli – to około 30 km podziemi. Podziemia te miały funkcjonować niczym samodzielne i niezależne miasto. Posiadały 2 dworce kolejowe dla kolejki wąskotorowej, koszary, łazienki i toalety, izby opatrunkowe, kuchnie, magazyny broni i amunicji, magazyny jedzenia i ubrań. Prace budowlane zostały przerwane rozkazem Hitlera w 1938 roku.
W dzisiejszych czasach system podziemnych korytarzy stał się miejscem schronienia dla nietoperzy, zapewne przez dogodne warunki: stała temperatura 10 st. C, stała wilgotność i mrok. Jest to największy rezerwat nietoperzy w środkowej Europie. W okresie od października do kwietnia zimuje ich tutaj około 30000 sztuk (12 gatunków).
Nam też w czasie zwiedzania, od czasu do czasu przelatywał nad głową jakiś spóźniony obudzony nietoperz. Trasa naszego przejścia wynosiła nieco ponad 2 godziny. Dla mnie to aż nadto, ale można również skorzystać z trasy ekstremalnej – 6 godzinnej. Niektórzy z ogromną przyjemnością wyszli z tej „zimnicy” na powietrze i piękne słońce. Nagrzanymi samochodami wróciliśmy do Łagowa, aby zwiedzić Zamek Joannitów. W przesmyku dwóch jezior, na wzgórzu otoczonym parkiem wznosi się zamek zbudowany w XIV w. przez zakon Joannitów. Obecna bryła budowli, ukształtowana w XVII w. składa się z czterech dwukondygnacyjnych skrzydeł, które tworzą renesansowy dziedziniec. Nad zamkiem góruje wieża warowna – atrakcyjny punkt widokowy. Obecnie w zamku znajduje się hotel, restauracja, kawiarnia i reprezentacyjna Sala Rycerska. Pełni wiedzy i wrażeń – wróciliśmy do naszej „Defki”. Krótka przerwa i wymarsz na drugą stronę jeziora do wypożyczalni rowerów wodnych. Zygfryd zaplanował spływ i piękną pogodę. Każdy uczestnik spływu otrzymał kapok i popłynęliśmy z jeziora Trześniowskiego na jezioro Łagowskie. Towarzyszyły nam kaczki i łabędzie. Było niepowtarzalnie!
O godzinie 20.00 rozpoczęliśmy biesiadę przy grillu na tarasie nad wodą, należącym do naszego domu wczasowego. Wśród wszelakich wspomnień, dużo pochwał znowu zebrał Zyfek za wspaniałe zorganizowanie spotkania. W czasie biesiadowania Grażyna przekazała nam pewne przemyślenia:
Rozmyślania Grażyny przy grillu:
„Moi mili!
W życiu liczy się wszystko – to co dobre i to co złe. Wszystko ma swój początek i koniec, dlatego możemy ciągle marzyć, bo tego nie zabroni nam nikt. Lata biegną dzień za dniem, zostają zdjęcia i wspomnienia!
Dusza przecież wiecznie młoda – każdy w to kiedyś uwierzy.
Los widocznie tak chciał, że nam siebie dał!
Zmarszczki wydobywają osobowość, nadają głębię. Upływ czasu i przeżycia odciskają na twarzy nowe piękna. Młoda dusza!
To nic, że poorane czoło, bo w sercu nieraz jest wesoło. To nic, że zmarszczek wciąż przybywa, bo w duszy ciągle tętni życie.
To nic, że nogi czasem bolą, to nic, że stawy dokuczają, lecz w duszy zawsze pachnie majem i w sercu kasztany zakwitają.
Dusza jest przecież wiecznie młoda … lecz młodości zawsze będzie szkoda!”
(Grażyna Stojek)
W trakcie biesiadowania i po burzliwej dyskusji ustaliliśmy termin następnego zjazdu. To będzie maj 2014 r., a organizatorem będzie Grażyna.
10.05.2013 r.
Atmosfera na śniadaniu już była przepełniona smutkiem. Zawsze tak jest! Zawsze zjazd trwa za krótko i już powinien być 2014 rok.
Z kronikarskiego obowiązku i z własnego serca: bardzo dziękujemy Zyfkowi, że tak pięknie zorganizował nasze 18 spotkanie.
Niech zdrowie dopisze Wszystkim z Rocznika 1961 i naszym Sympatykom, abyśmy mogli spotkać się w 2014 roku.
Do zobaczenia …
W odwiedzinach u Piotra
Toast za Zygfryda – organizatora zjazdu
Stara przyjaźń nie rdzewieje
Przed spływem rowerami wodnym
Anna Rybicka