Od redakcji:
Już po wydaniu Biuletynu Nr 63, nadeszło do nas w marcu sprawozdanie ze zjazdu koleżeńskiego rocznika 1961 w 2014 roku, autorstwa Hani Rybickiej.
„…zrozumiałem, że istnieją LUDZIE, w których towarzystwie
człowiek czuje się lepiej – wszystko co gorzkie przemija,
a świat rozpromienia słońce…”
H.Ch.Andersen
03.09.2014
Długo czekaliśmy na to spotkanie. Z przyczyn zdrowotnych naszych Kolegów, Grażyna – organizator Zjazdu, musiała zmienić termin z planowanego majowego na wrzesień. Stęsknieni za sobą, zjeżdżaliśmy z różnych stron Polski do Węgierskiej Górki, gdzie w DW „Wrzos” czekała na nas Grażyna z otwartym sercem, humorem i ze wstępnymi informacjami. Zakwaterowanie, obiad, a po obiedzie można było skorzystać na miejscu z basenu, pójść na spacer lub snuć się z pokoju do pokoju i dorywczo konsultować życie Koleżeństwa. O 19.00 wspólna kolacja, po której Grażyna zarządziła pierwsze spotkanie. W sumie zjechały 22 osoby, w tym nasze wcześniej zaadoptowane żony Kolegów: Iza, Marysia, Marylka, Wandzia i Zosia. Była jeszcze Hania (pierwszy raz), lecz jeszcze nie wystąpiła z prośbą o adopcję. Dołączyła do nas również Marysia B. – rocznik 1962 i Jasiu B. – rocznik 1960. Ze stałych bywalców naszych spotkań rocznicowych zabrakło tym razem: Heniutki i Georga, których rodzinne problemy zdrowotne zatrzymały w Austrii; naszej rocznikowej Gwiazdy Polskiej Siatkówki – Władka, który współpracował z organizatorami Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej; Gieni, która była za granicą u swojej córki.
Parę słów o Węgierskiej Górce:
Węgierska Górka – gmina wiejska w województwie śląskim, powiat żywiecki. Pierwsze wzmianki o Węgierskiej Górce sięgają 1477 roku, w którym to dochodzi do zatargów granicznych między królem Polski – Kazimierzem Jagiellończykiem a królem Węgier – Maciejem Korwinem. Legenda głosi, że Węgrzy mieli wielką ochotę na zagarnięcie obszarów żywiecczyzny. Przybyli więc do polski z węgierską ziemią, którą wsypali do nogawek spodni. Klęcząc na polskiej ziemi, starali się przekonać Polaków, że Węgrom są przynależne zawsze tereny na których klęczą. Fortel ten jednak się nie udał. Polacy przepędzili Węgrów, a z ziemi, którą odzyskali z nogawek spodni wojów usypali „górkę”. I tak według legendy powstałą nazwa Węgierska Górka. Nazwę tę podtrzymał Franciszek Wielopolski, który w 1706 roku wybudował folwark na gruntach wsi Cięcina u ujścia rzeki Żabnicy do rzeki Soły.
* * *
Po kolacji spotkaliśmy się wszyscy razem i Grażyna przedstawiła szczegółowy program naszego zjazdu. Absolutną nowością w naszych corocznych spotkaniach było wprowadzenie przez Grażynę codziennej gimnastyki porannej (brawo!), a dodatkową atrakcją była możliwość nieodpłatnego korzystania na miejscu z basenu. Bogaty program świadczył o dużym zaangażowaniu Grażyny w organizację naszego spotkania i przemyślanych propozycjach. Potem każdy z nas, kolejno, w paru słowach zdawał relację co wydarzyło się u niego w życiu. Ukryty talent rymowania odkryliśmy u Heńka Ś. Gdy ktoś kończył swoją opowieść Heniek od razu półgłosem rzucał rymowankę. Np. „Tylko działka wprowadza zdrowie do ciałka” (o Jasiu B.); „Arnold pracuje wydajnie – odpoczywa fajnie”; „Tak długo młodego udawał – aż dostał zawał” (o Heńku D.); „Jacek jeździ rowerem na budowę metra – praca idzie szybciej, mają przed nim pietra”; „Andrzej chciał sprawdzić wytrzymałość lustra, skończyło się dziurą w głowie – ta nie była pusta!”.
Jak się okazało, Heniek Ś. mógł bez końca wszystko rymować, ale pamięć jest już odpowiednia do wieku i minęło ponad 150 dni od naszego spotkania.
04.09.2014
Piękny dzień, skoro świt gimnastyka poranna na dworze. Miło sympatycznie i radośnie. W przerwie między śniadaniem a obiadem zajęcia na basenie i spacery. O 14.30 zbiórka i rozpoczęliśmy zwiedzanie Węgierskiej Górki:
-Trakt Cesarski – wybudowany w XVIII w. za panowania cesarza Józefa II był najkrótszym szlakiem komunikacyjnym łączącym Kraków z Wiedniem. Na tym trakcie jest zbudowana wspólnie z Republiką Czeską platforma widokowa.
-Wiszący Most Łukowy nad Sołą zbudowany z afrykańskiego drewna, efektownie oświetlony. Most ten łączy Trakt Cesarski z bulwarami nad Sołą i ulicą 3 Maja.
-Bulwary nad Sołą – zbudowane w 2009 r. biegną wzdłuż potoków Żabniczanka, Młynówka oraz prawego brzegu Soły. Znajduje się tu Aleja Zbójnicka, która powstała w wyniku odbywającego się w 2009 r. pleneru rzeźbiarskiego. Są to postacie słynnych sześciu zbójników żywiecczyzny (rzeźby mają wysokość do 5 m) Idąc dalej doszliśmy do Hali Widowiskowo-Sportowej (piękna! Duże miasto by się nie powstydziło). Mieści się w niej Ośrodek Promocji Turystycznej oraz Punkt Informacji Turystycznej. Ośrodek promocji zajmuje się organizacją różnorodnych wystaw, prelekcji, warsztatów plastycznych, warsztatów tańców góralskich oraz wernisaży. W dnu zwiedzania tego obiektu trafiliśmy na wystawę zdjęć nt.: „Powinniśmy wracać po swoje”. Ekspozycja dotyczyła Narodowych Sił Zbrojnych, a koordynatorem prac wystawianych był Bogdan Ścibut.
W centrum wsi znajduje się obelisk Jana Pawła II. Jest on początkiem Turystycznego Szlaku Papieskiego o długości 42 km.
Będąc w Węgierskiej Górce nie sposób pominąć dwóch sakralnych obiektów. Są to:
- kościół Przemienienia Pańskiego, wybudowany w latach 1777-1781,
- kościół Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ścięcinie, najstarsza jego część pochodzi z 1542 r.
W Węgierskiej Górce znajduje się również zabytkowy cmentarz, na którym zachowało się kilka starych pomników z XVIII w.
Tereny i okolice Węgierskiej Górki należą obecnie do najatrakcyjniejszych regionów Polski południowej pod względem turystycznym.
Zwiedzanie pomału dobiegało końca. Nie sposób przecież obejść wszystkich ciekawych miejsc. Jeszcze tylko lody lub ciasteczka, małe zakupy. Grażyna, która dojechała w międzyczasie swoim samochodem, zabrała bardziej zmęczonych, a pozostali w umiarkowanym tempie wracali do „Wrzosu”. Trzeba przygotować się do balu (!)… więc zniknęliśmy w swoich pokojach.
O 19.30 spotkaliśmy się ponownie na uroczystej kolacji połączonej z balem. Grażyna zrobiła nam wspaniałą niespodziankę – w Sali czekała na nas 4-osobowa orkiestra! Jak zwykle bal rozpoczęliśmy tradycyjnym polonezem W.Kilara z filmu „Pan Tadeusz”. Piękna muzyka zwabiła emerytów z Będzina, którzy także mieszkali w tym Domu. Stali w drzwiach i z zachwytem oraz uznaniem patrzyli na dostojnego poloneza tańczonego przez 10 par naszego rocznika. Grażyna, która była, jest i będzie świetnym wodzirejem – zapowiadała kolejne figury, było miło i dostojnie. Wróciliśmy do stołów, by wzmocnić się nieco bardzo urozmaiconymi potrawami, które kuchnia przygotowała na nasz bankiet. W międzyczasie grupa będzińska (podopieczni Grażyny, którzy przyjechali do Węgierskiej Górki na tygodniowy wypoczynek) poprosiła o możliwość wspólnej zabawy. Nikt z naszego rocznika nie zgłosił sprzeciwu. I tak bawiliśmy się wspólnie do północy, odpoczywając pod dyktando orkiestry, która robiła przerwy co cztery utwory. Miło jest patrzeć, jak dojrzali wuefiacy bawią się. I zawsze wtedy myślę o Tatianie, która na pewno z zadowoleniem i dumą patrzy na efekty swojej pracy…
05.09.2014
Dzień rozpoczęliśmy gimnastyką ogólnorozwojową na dworze. To siłą naszych spotkań, bo wątpię, że ktoś w domu, sam, wyszedłby na dwór zrobić parę ćwiczeń (nie mówię tu o bieganiu, bo mamy na roku takich „orłów” – Andrzeja K. i Edka Ż.) Po śniadaniu pojechaliśmy do Żywca. Po drodze Grażyna pokazała nam przerwaną budowę drogi ekspresowej koło Kamesznicy oraz słynny browar żywiecki. Do tej pory właścicielami browaru byli:
-Albrecht Franz Habsburg w latach 1838-1895 (oficjalna data powstania browaru 1856 r.)
-Karol Stefan Habsburg w latach 1895-1933
-Karol Olbracht Habsburg w latach 1933-1944
-Skarb Państwa PRL w latach 1946-1990
-Od 1994 r. właścicielem jest koncern holenderski Heineken.
Żywiec, to ważny ośrodek turystyczny (jezioro żywieckie, ośrodki sportów zimowych w Korbielowie, Zwardoniu i Szczyrku). W pobliżu znajdują się pasma górskie Beskidu Małego, Śląskiego i Żywieckiego. Poza tym przez samo miasto biegną dwa szlaki nizinne: „Szlak Wyzwolenia Żywca” i „Szlak Najazdu Szwedzkiego”. W mieście liczne atrakcje turystyczne i zabytki, do których należą m.in. Stary Zamek i Pałac Habsburgów wraz z otaczającym je parkiem. Stary zamek swymi początkami sięga połowy XIV w., a pierwszymi, potwierdzonymi w dokumentach, właścicielami miasta i zamku byli Komorowscy herbu Korczak. Dzięki swym kontaktom i podróżom włączyli zamek żywiecki w nurt renesansowej sztuki europejskiej. Od 1911 r. (ostatnia rozbudowa) widnieje już herb Habsburgów. Urządzenie wnętrz zamku powierzono artystom krakowskim: T.Stryjewskiemu i F.Mączyńskiemu. Arcyksiąże Karol Stefan Habsburg był wielkim miłośnikiem sztuki. Pracował dla niego m.in. Wojciech Kossak. Po II wojnie światowej w pałacu założono Zespół Szkół Drzewnych i Leśnych (działających do dziś). W latach 90-tych XX w. powróciła do Żywca córka arcyksięcia Karola Olbrachta – księżna Maria Krystyna Altenburg Habsburg (zmarła w Żywcu w 2012 r.). 31 lipca 2014 r. księżna Renata Habsburg, spadkobierczyni dóbr żywieckich, w imieniu rodziny zrzekła się roszczeń reprywatyzacyjnych do Starego Zamku i Parku Habsburgów w Żywcu. W oficjalnym piśmie napisała, „że mając na uwadze ogromną miłość ojca Karola do Żywca i opiekę nad siostrą Marią Krystyną wolą jej jest, by Stary Zamek i Park Habsburgów służyły miastu Żywiec po wieczne czasy”.
Wróciliśmy do Węgierskiej Górki na obiad, bogaci w wiadomości i urzeczeni pięknem Żywca. Po obiedzie kolejna wycieczka do Milówki. Zwiedziliśmy kościół p.w. Wniebowzięcia NMP, gdzie byli ochrzczeni bracia Golcowie. Znani bracia założyli fundację, która wspomaga twórczość artystyczną tradycyjnego folkloru (Fundacja Braci Golców). W Milówce przy ul. Jagiellońskiej mieszka ich matka, p. Irena, która bardzo chętnie opowiada turystom o swoich słynnych synach. We wsi jest piękny pomnik ku czci Pokoleniom Walczącym o Niepodległość. I tak, nucąc pod nosem piosenki Golców wróciliśmy do Węgierskiej Górki. O 18.00 Grażyna zorganizowała wspólne ognisko z grupą emerytów z Będzina. Atrakcją był duet górali (skrzypce i akordeon), który towarzyszył nam w zabawie. Były ogniste tańce i śpiewy, kiełbaski, kaszanka i radość z życia.
Wieczorem spotkaliśmy się na zebraniu Rocznika. Głównym tematem było ustalenie kolejnego, już 20 spotkania. Po burzliwej dyskusji ustaliliśmy, że 20. Zjazd zorganizują w okolicy Karpacza Iza i Andrzej Błachnowie.
06.09.2014 r.
Dzień rozpoczęliśmy znowu gimnastyką na dworze. Ta gimnastyka – to świetny pomysł Grażyny! Śniadanie w ostatnim dniu zawsze zabarwione jest nutką smutku. Znowu coś się kończy…
Ale pozostaje nadzieja, że za parę miesięcy znów się spotkamy.
Anna Rybicka
P.S. Z żalem przyjęliśmy wiadomość, że 28 lipca 2014 r. zmarł w Warszawie nasz prześmiewca „Picer” MIREK BRZOZOWSKI.
Pozostanie w naszej pamięci! Smutno…