SPOTKANIA ROCZNIKA 1961 - 1965


U KAZIA W KRAKOWIE - ZJAZD ROCZNIKA 1965

Od wielu lat absolwenci rocznika 1965 spotykają się na zjazdach koleżeńskich i jak to już od dłuższego czasu bywa za każdym razem w innej miejscowości, chociaż zdarzały się przypadki dwukrotnej gościny w tym samym grodzie. Tak też się stało i tym razem, kiedy to po raz wtóry w dniach 14-16 września tegoż roku, gościł nas ponownie Kraków za sprawą inicjatora spotkania Kazimierza Niemierki – Hrabiego, który zebrał nas w rekordowej liczbie 37. osób.

Od wczesnych godzin rannych do uroczego, „Dobrego Pensjonatu” na Wzgórzach Krzesławickich, zaczęli przybywać pierwsi goście. Serdeczne powitania ze strony gospodarza, uściski no i jak zwykłe zapytania „czy mnie poznajesz” - kierowane przede wszystkim przez tych, którzy w ogóle, bądź też od wielu lat nie uczestniczyli w naszych spotkaniach.

Jak to w zwyczaju od wielu lat bywa, pierwszy dzień to wielostronne spotkania przy obficie zastawionym stole i wymiana wielu wspomnień z życia naszej braci studenckiej. W czasie wieczerzy moc toastów na cześć organizatora i wielu innych zdarzeń związanych z naszą społecznością. Oczywiście przerywnikiem w tych dysputach były śpiewy i tańce pod melodie z dawnych lat przy świetnej orkiestrze.

Wieczór stanowił też rozgrzewkę do trudów programu następnego dnia, związanego z odwiedzeniem wielu miejsc o znaczeniu duchowym, kulturalnym i historycznym w dziejach krakowskiego grodu. W programie przede wszystkim Floriańska 3 „Okno Papieskie”, Rynek z Sukiennicami, Sanktuarium w Łagiewnikach, dzielnica Kazimierz i Wawel. Szkoda, że nie „załapaliśmy się” na zwiedzanie Podziemnego Miasta pod Rynkiem. Po całodziennych trudach, w godzinach wieczornych uczestniczyliśmy w Mszy Św. w intencji żyjących i za dusze zmarłych koleżanek i kolegów ze „Słonecznej Uczelni”. W ostatnim roku opuścili nas Staszek Matoliniec i Edward Strząbała - niedawny organizator zakopiańskiego zjazdu. Z żalem i smutkiem musimy przyjąć do wiadomości, że opuściło już naszą społeczność 25 naszych koleżanek i kolegów.

Po trudzie programu drugiego dnia nadeszła pora na wieczór pod hasłem: „wspomnień czar”. Gospodarz – Hrabia wraz z moderatorem naszych spotkań Mirkiem Śliwińskim postarali się nieco urozmaicić tę część spotkania i zorganizowali zawody sportowe pomiędzy zespołem Pań i Panów. Wybrano konkurencję, w której obie strony mają równe szanse – rzutki do tarczy. Przy dużym aplauzie konkurencję rozpoczynają Panie. Każda z członkiń zespołu walczy o cenne punkty dla wyniku zespołowego. W końcu w szranki stają Panowie i przy równorzędnych szansach odnoszą zwycięstwo, dając wyraz lepszej „dyspozycji strzeleckiej”. Panie nie mogąc pogodzić się z porażką wnoszą protest, iż jeden z zawodników w trakcie zawodów był w stanie wskazującym… Protest uwzględniono i przyznano złoty prymat Paniom.

Kaziu zaskoczył nas nowymi pomysłami- był znaczek zjazdowy dla uczestników, potem wręczanie złotych medali każdemu według osiągnięć sportowych i specjalizacji, a także za osiągnięcia koleżanek i kolegów na polu edukacyjnym, gdyż spora grupka spośród nas piastowała funkcje dyrektorów szkół, bądź wykładowców na wyższych uczelniach. Dekoracja jak na ważnych zawodach. O wręczenie medali za sport został poproszony Czesiu Roszczak - nasza chluba sportowa roku, aktualny mistrz świata w rzucie dyskiem i wieloboju ciężarkowym. Pierwszy złoty medal z sylwetką pływaczki został przekazany chorej Oli Bergman do USA z życzeniami powrotu do zdrowia. Medal przekazano na ręce jej koleżanki przybyłej z Chicago- Ady Wątor-Zając, która z kolei otrzymała medal piłkarki ręcznej.

Trzecim z pomysłów było „nadanie szlachectwa” Jurkowi przez kilku „szlachetnie urodzonych” z naszego grona. Postanowieniem rocznikowej Kapituły Akademii Ćwiczeń Cielesnych w składzie: Hr. dr Kazimierz Niemierka herbu „Gozdawa”; dr Czesław Jezierski herbu „Jezierza”; dr Stanisław Szczepański herbu „Dołęga” - przywrócono imć Jerzemu Gizowskiemu, potomkowi znacznego rodu szlacheckiego herbu „Nowina” – tytuł szlachecki, dokumentując to na odpowiednim papirusie. Wymieniony musiał się wykazać sprawnością rycerską w boju i „mocną głową” w zwalczaniu przednich trunków. Także kawaleryjskim zwyczajem po galopadzie na zdobycznym koniku mongolskim, musiał konia w d… pocałować pijąc jego zdrowie.

Dalsza część wieczoru to rzeczywisty wieczór wspomnień. Na stołach pojawiła się cała gama archiwalnych zdjęć z czasów studiów, a w różnych kręgach opowiadano bez końca o wielu zdarzeniach z zajęć wojskowych, obozów sportowych i miejsc dydaktycznych - niektórych uczelnia już nie ma. Jurek Zachęba - nasz rocznikowy poeta, jak zawsze w kilkunastu strofach spuentował przebieg naszego spotkania. Utrudzeni bardzo bogatym programem dnia powoli zaczęliśmy godzić się z faktem, że to już ostatnie chwile pobytu razem. Mimo tego zmęczenia nieodzownym było ustalenie kolejnego miejsca dorocznego spotkania. W szranki o prawo organizacji spotkania stanęli: Stenia Knura-Wielebska z propozycją organizacji zjazdu w Zielonej Górze oraz Zbyszek Trojan z propozycją organizacji w Toruniu. Po wielu dyskusjach mimo innego werdyktu, który zapadł w głosowaniu, ostatecznie wybrano Toruń. Cieszymy się, że poziom organizacyjny zjazdów naszego rocznika jest tak wysoki, że o prawo organizacji walczy się w konkursie.

Nastał wreszcie dzień pożegnania. Po śniadaniu czułe uściski i ucałowania, pakowanie samochodów i ostatnie spojrzenia odjeżdżających. Większość pozostała jeszcze, przyjmując zaproszenie na kawę i ciasto w ogrodzie u pp. Niemierków, by choć o parę godzin przedłużyć przeżycia towarzyszące tego rodzaju spotkaniom. Stworzyło to też doskonałą okazję, by jeszcze raz wyrazić słowa podziękowania Zosi i Kaziowi za tak wspaniałą organizację zjazdu. Obdarowaliśmy Gospodynię pięknym bukietem kwiatów, a Kaziowi wręczyliśmy „coś mocniejszego”. Było wesoło i przyjaźnie z pieśnią pożegnalną we wzajemnym kręgu: „wstańmy bracia wraz, już wzywają nas”. Zjazd zakończyliśmy życzeniem – do zobaczenia w Toruniu w nie zmniejszonym składzie.

Rocznik 1965 na tle pomnika Adama Mickiewicza i Sukiennic

Karol Bałan

Od redakcji

Już po opublikowaniu w poprzednim Biuletynie nr 55 relacji ze zjazdu Rocznika 1961-1965, Kol. Jerzy Zachemba przesłał swoje „zjazdowe” wiersze.

Zjazd koleżeński Rocznika 1965 – Kraków 14 – 16. 09. 2012

Zadbał Hrabia o frekwencję, nawet o pogodę,
zapewnił moc niespodzianek i wszelką wygodę!
Zachowajmy te starania we wdzięcznej pamięci
i bądźmy mu za nie bezgranicznie wdzięczni!
Nie będzie już łatwo tym standardom sprostać,
albo podnieść poziom, lub na nim pozostać!

Niech nam Ci zazdroszczą, którzy nie przybyli,
bo nawet nie wiedzą, jak wiele stracili!
Życzmy sobie wiele zdrowia, wspierajmy radami
zbytnio się nie licytujmy swymi problemami!
Coraz szybciej lat przybywa i dolegliwości,
niech nas szczęście nie opuszcza w najbliższej przyszłości!

Cieszmy się miłością wnucząt, dzieci, nawet współmałżonka,
nie czekajmy z utęsknieniem ostatniego dzwonka!
Bądźmy we własnym mniemaniu niedościgłym wzorem,
nie pozwólmy zbić się z tropu pod żadnym pozorem!
Grad medali otrzymali zjazdu uczestnicy,
wszyscy byli w szoku, bowiem nikt na nie nie liczył!

Hrabia z wdziękiem informował co komu i za co,
wszystkich satysfakcjonował i czynił to z gracją!
Panie panów pokonały kiedy się wydało,
co męską drużynę tak zdopingowało!
Po latach odzyskał swój herb oraz włości
gdyby się kto pytał, niejaki – GIZOWSKI !

Jednym susem z plebsu dołączył do Vipów,
będzie musiał zmienić trunki oraz przeciwników!
Nie bądźmy zazdrośni zwłaszcza o nadania
ziemi, dostał sporo, ale – do wykarczowania!
Wszyscy uczestnicy medale dostali
bardziej się cieszyli ci, którzy wręczali!

Kraków pozwiedzali ci co mieli zdrowie,
a nawet ci, którzy mieli go w połowie!
Umęczeni, lecz szczęśliwi po tym cośmy przeszli,
zdążyliśmy na mszę za tych którzy już odeszli!
Wszystko się odbyło w podniosłym nastroju
przy licznym udziale żyjących OLD BOYÓW!

Liczne nowe zdjęcia wspomnienia zdobiły
wszyscy jeszcze mieli włosy i ciut mniej ważyli!
Znamy miejsca spotkań trzy lata do przodu
i nadzieję mamy nie doznać zawodu!
Toruń i Zielona Góra i Wrocław ponownie,
oby nam tak było dobrze jak w Krakowie!

Stawmy się znów licznie w tym mieście piernika,
a tak przy okazji i ojca RYDZYKA!

Msza za zmarłych Profesorów oraz Koleżanki i Kolegów Kraków 14.09. 2012 r.

Już ćwierć setki z nas ten padół opuścić zdążyło,
część z nich nawet niezbyt długo życiem się cieszyło!
Choć żyjących wciąż przewaga, ale to się zmieni,
bo ubywać w szybszym tempie niestety będziemy!
Tych którzy odeszli wspominajmy czule,
nie tylko na zjazdach, ale tak w ogóle!

Naszych profesorów większość już nie żyje
wszyscy zasłużyli żeby wspominać ich mile!
Wszystko to co wiemy, to im zawdzięczamy,
o czym mam nadzieję, że wciąż pamiętamy!
Zapalmy im znicze, wspomnijmy w rozmowie,
jeszcze trochę a się z nimi spotkamy – ponownie!

Niech powodów nie ubywa, żeby życie chwalić,
niechaj los nas nie oszczędza, ale nie daje popalić!

Szybko mijają chwile

Upływa szybko życie jak, potok płynie czas,
a nam się wykruszają najlepsi spośród nas!
Niech w każdym z nas z osobna najczulsza struna drgnie,
nie miejmy wątpliwości czy za rok spotkać się!

Przeżytych tutaj wrażeń niech starczy nam na rok,
póki jesteśmy razem nacieszmy sobą wzrok!
Nad tym co już minęło nie roztkliwiajmy się,
przeżyjmy znów na nowo pełne uroków dnie!

O tych co już odeszli nie mówmy nigdy źle,
nie spieszmy się przesadnie by z nimi spotkać się!
Odświeżajmy na nowo młodzieńczych wspomnień czar,
niechaj nigdy nie będzie nam czegokolwiek żal!

Nie popełniajmy błędów tych samych jeszcze raz,
spełniajmy obietnice rzetelnie i na czas!
Olejmy polityków którzy zawiedli nas,
sprawmy by immunitet najszybciej im wygasł!

Powróćmy do Swych bliskich trzeźwi i na czas
niech mają co zazdrościć prawie każdemu z nas!
Nie zmarnujmy rozrzutnie nawet jednego dnia,
niech uda nam się wydać to co nam Unia da!

Niechaj się upubliczni to co z nas każdy wie,
że drugi taki rocznik już nie przytrafi się!

Kraków, 16 września 2012
Jerzy Zachemba – R. 1965

Facebook