SPOTKANIA ROCZNIKA 1961 - 1965


SPRAWOZDANIE ZE ZJAZDU KOLEŻEŃSKIEGO ROCZNIKA 1961 – 1965 WSWF WROCŁAW

Tym razem nasz mocno zintegrowany rocznik był goszczony na Opolszczyźnie w Ośrodku „Jowisz” nad Jeziorem Dużym Turawskim. Zjazd wspólnie zorganizowali „Asy z naszej klasy”, długoletni nauczyciele wf: Stefan Kowal z Nysy (wieloletni dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych), Jurek Gizowski - wuefmen bardzo lubiany przez młodzież Zespołu Szkół Mechanicznych w Raciborzu oraz miejscowi - ppłk Jan Ziarko (były Szef Wyszkolenia Fizycznego w Szkole „Orląt” w Dęblinie) i lider zespołu dr Stasiu Szczepański, pracownik Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej. Zjazd odbył się akurat w nasze50-lecie ukończenia studiów na wrocławskiej WSWF. Tych, którzy nie dojechali na zjazd własnymi autami, dowoził z dworca do Ośrodka Jasiu Ziarko swoją wiśniową „Toyotą”. Wśród szumu sosnowego lasu powitała nas piękna, wreszcie nie upalna pogoda, a lekki zefirek znad jeziora chłodził spacerujących po plaży. Teren przypominał mateczną Olejnicę. Po uściskach kolejnych grupek zostaliśmy zakwaterowani w 2-osobowych pokoikach z nowymi łazienkami i ciepłą wodą w szeregowych domkach ,co prawda jeszcze z epoki PRL, ale dla wuefiarzy, co na obozach „z nie jednego pieca chleb jedli”, „socjal” był odpowiedni i cena też. Zgodnie z programem, piątkowy wieczór to zawsze uroczysta kolacja - bankiet. Wskoczyliśmy w garnitury i pod krawaty, a dziewczyny w wieczorowe suknie. Przybyło nas 41 osób. Czterem osobom w ostatniej chwili nie pozwolił los na spotkanie z nami .W tym naszemu aktualnemu Mistrzowi Świata Weteranów w rzucie dyskiem - Czesiowi Roszczakowi, bo musiał startować w Chorwacji.

Nasz rocznik 1965 w historii WSWF/AWF jest naprawdę wyjątkowy, bo który inny posiada wydanie unikatowego Albumu - księgi pamiątkowej jeszcze w czasie studiów, a książkę o naszych latach pracy i życiu na emeryturze wydaliśmy w 2011 roku, w 50-lecie rozpoczęcia studiów. Mamy własny rocznikowy „sztandar” czyli baner, opracowany przed prawie 10. laty przez śp. Krysię Dybuś-Stachowską. Z całym ceremoniałem „wojskowo - całuśnym” uroczyście, z przyklękiem i ślubowaniem, odbiera go od poprzedników kolejny organizator. Mamy własny rocznikowy hymn. Mamy też swojego rocznikowego poetę - Jurka Zachembę, który nas obserwuje i w dniu wyjazdu odczytuje z humorem i satyrą ważniejsze wydarzenia z naszego pobytu. Wrocławianie co miesiąc spotykają się w ratuszowym „Spiżu”. Wręcz bijemy się o organizację zjazdów. Niekiedy decyduje losowanie. Czyż to nie piękne? Na zjazdach stale w danej miejscowości zamawiamy i uczestniczymy we mszy świętej z wyczytaniem nazwisk naszych zmarłych Profesorów oraz Koleżanek i Kolegów co odeszli do Pana (30 osób ze 100 osobowego rocznika).W tym roku nasi „Opolanie” przygotowali nam piękne pomarańczowe jubileuszowe koszulki z odpowiednim napisem na tle stylizowanej żaglówki „Omega”. W pięknej mowie powitalnej, nasz Profesor Staszek Szczepański m.in. przedstawił kolegów organizatorów oraz program na dwa dni. W okazałej sali jadalnej, na tle naszego powitalnego banera, zrobiliśmy wspólną „uroczystą” fotkę. No i zaczęło się. Przy toastach i śpiewanym refrenie Naszego Hymnu: „W nas jest ogromna siła, do działań wielka chęć. Bo my jesteśmy słynny rocznik sześćdziesiąt pięć”. Ruszyliśmy w tany pod „dowództwem” dyskdżokeja. I tu pełne zaskoczenie, głównie ze strony naszych pięknych pań. Minimum rozmów o wnukach, chorobach, czy „kolekcjach” lekarstw - żadna nie opuściła parkietu. Wywijały różne tańce aż do godziny drugiej w nocy. Przy tym zgrabne i powabne. Widać, że kondycja w pracy z młodzieżą procentuje do dziś. Chwała im, przecież już babciom z 7-mym krzyżykiem. Poza Antkiem Swadźbą i Jasiem Kaczorem zagorzałymi tancerzami naszego rocznika, innym Kolegom szło nieco wolniej.

Nazajutrz, w sobotę po śniadaniu, organizatorzy zawieźli nas autokarem do największego w Europie Parku Jurajskiego – Krainy Dinozaurów wokół malowniczego jeziorka w Krasiejowie. Wrażenie było niesamowite. Wszystko dopięte rozmachem organizacyjnym i opracowaniem naukowym przez Uniwersytet Opolski, Uniwersytet Śląski w Katowicach i Kuratorium Oświaty w Opolu. Liczne eksponaty z opisami i rozmieszczeniem na terenie modeli aż 250 gadów z różnych epok, o rozmiarach dochodzących do 60 metrów, potęguje wzdłuż całej trasy grozę i wrażenie nie tylko na dzieciach. Na dodatek w budynku „Oceanarium”, do naszej podwodnej kapsuły „wdarł” się wirtualny rekin. Woda zaczęła padać na głowę. Mało się nie zmoczyłem ze strachu. Pisk dzieciarni dopełniał reszty. Świetny chwyt, jak ze „złotym pociągiem” z mojego byłego górniczego miasta. Tu muszę czytelnikom nadmienić, że tydzień wcześniej Rada Miasta Wałbrzycha za długoletnia działalność społeczną, sportową, edukacyjną przyznała mi „Honorowe Obywatelstwo Wałbrzycha”. Gratulowano mi tu na zjeździe serdecznie. Po krainie dinozaurów był obiad, a po nim zwiedzanie śródmieścia Opola, Opolskiego Amfiteatru oraz uroczych zakątków w jego pobliżu i wodnej „Opolskiej Wenecji”. Na „deser”, nasza naukowa duma rocznikowa Stasiu Szczepański zaproponował zwiedzanie bardzo nowoczesnego II kampusu – swojej Politechniki Opolskiej. Są to wspaniale unowocześnione obiekty po byłych koszarach X Sudeckiej Dywizji Pancernej, zmodernizowane przy znaczącym udziale unijnych pieniędzy. Na nas wuefiakach ogromne wrażenie wywarło oglądanie pięknych wielkowymiarowych obiektów Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii z Katedrami Wychowania Fizycznego, Fizjoterapii i Turystyki. Spośród sześciu wydziałów Politechniki, najliczniejszy jest Wydział Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii, na którym kształci się 3 - 4 tysięcy studentów. Sale do gier sportowych, gimnastyki, tańców, ćwiczeń siłowych, kompleks basenów i gabinetów odnowy i SPA wraz z zapleczem technicznie przewyższa niejedną AWF. Trzeba podkreślić, za Staszka, przy jego kresowej skromności, że to właśnie on w tworzeniu tego wydziału uczestniczył. Staszek podkreśla, że na drodze jego naukowych i praktycznych działań i sukcesów były cenione wzorce wzięte z naszej Alma Mater. Także wielorakie i wieloletnie konsultacje oraz współpraca, zwłaszcza z nieocenionym naszym Przyjacielem Roku, naukowcem i metodykiem, śp. dr Ryszardem Jezierskim. Po tych wrażeniach w terenie nadeszła pora na wyciszenie, bowiem wieczorem udaliśmy się do miejscowości Kotorz Wielki na zamówioną mszę św. za zmarłych naszych Profesorów oraz Koleżanki i Kolegów. Ich listę wyczytał w czasie mszy Zygmuś Merchelski, nasz dawny wrocławski mistrz pływacki o ksywce „Delfin”. Mszę odprawiał ksiądz proboszcz Rajmund Kała, kapelan opolskich myśliwych. Podczas tegorocznego zwiedzania większość nas dziwiła podwójna pisownia nazw niektórych miejscowości, gdzie mieszka mniejszość niemiecka, np. Kotorz Wielki pod spodem po niemiecku Gross Kottorz. Polacy są demokratyczni, a nam w polskich skupiskach na Ukrainie, Litwie i w Niemczech nie wolno. Czy to jest sprawiedliwe, przyznajcie?. Podczas kolacji otrzymaliśmy rocznikowy śpiewnik, który opracował, zredagował i zasponsorował Jurek Gizowski. Cała grupa donośnie śpiewała różne piosenki także i te z pamięci. Krótko z nami pośpiewał i ksiądz Kała - przyjaciel Stasia, obaj myśliwi. Po takim dniu pełnym wrażeń dyskutowaliśmy wspólnie, kto będzie organizatorem w przyszłym roku. Zgłosił się Jasiu Kaczor z Kościana i oznajmił: „Z racji wejścia mojego i kolegi Karola Bałana w 80-ty rok życia proszę dać mi możliwość organizacji Zjazdu u mnie w Kościanie”. Takich mamy oto ludzi i taki nasz oto rocznik. Na dobranoc Jurek Zachemba dowcipnie wierszem opisał nasz pobyt i Ośrodek. Tej nocy spaliśmy jak susły. Rano pożegnalne śniadanie, po którym wręczając prezenty, podziękowaliśmy obsłudze ośrodka za gościnne przyjęcie. Przygotowana przez Jurka wierszowana laurka, była dla nich ogromnym zaskoczeniem i wywołała łezki w oczach. Dziękowaliśmy brawami na stojąco czwórce naszych kolegów i tej piątej, cichej i mało widocznej, ale niezwykle zaangażowanej w organizacji udanego zjazdu żonie Staszka Ani Szczepańskej. Wspieramy Jurka Gizowskiego, bądź nadal dzielny. Dziękujemy Opolanom. 100 lat dla Was wszystkich. Było super. Kolega Ziarko deklaruje podwozić na dworzec. Następują serdeczne pożegnania i uściski. Jeszcze tylko ponowna zbiorowa fotka. Zdjęcie banera ze ściany i uroczyste przekazanie go przez Staszka Jasiowi na Zjazd w Kościanie, w dniach 3-5 września Anno Domini 2016 oraz życzenia, aby tam doszło do spotkania rocznika bez uszczerbku, co daj Panie Boże.

Wspólna fotografia w pomarańczowych koszulkach

Wspólne zdjęcie pod przechodnim banerem

Zjazd opisał „Hrabia” Kaziu Niemierka

ZJAZD W TURAWIE Z OKAZJI 50.LECIA UKOŃCZENIA STUDIÓW

Pół wieku minęło od studiów skończenia
mamy dobry pretekst żeby snuć wspomnienia!

Niech nas radość zdominuje, poczujmy się błogo
znów mamy okazję nacieszyć się Sobą!

Prawie każdy z Nas coś łyka lub baterie zmienia
lub ma w perspektywie coś do przeszczepienia!

Jakby na to nie spoglądać już trochę żyjemy
i nadzieja nas ożywia, że jeszcze będziemy!

Cieszmy się pogodą, tym żeśmy trafili
i tym żeśmy wielu po prostu przeżyli!

Osobiste powitania tę zaletę miały
że się nam nazwiska trochę przypomniały!

Obietnicy Stach dotrzymał, hymn rocznika mamy
i od pierwszej próby nim się zachwycamy!

Proste słowa a ponadto chwytliwa melodia
a już refren istne cudo, można śpiewać co dnia!

Frekwencja nad podziw, rzekłbym rekordowa
Ci których zabrakło mają co żałować!

Prawie wszyscy byli w formie Ci którzy przybyli
i niezmiernie dumni z tego, że nie pobłądzili!

Tańczymy wytrwale, śpiewamy donośnie
jak się temu przyjrzeć z boku to aż serce rośnie!

Do rana być może byśmy nie dotrwali
orkiestra Nas doceniła i zaczęła chwalić!

Nastroje ciut siadły po meczu z Niemcami
lecz humor powrócił na nowo z tańcami!

O zwiedzanie dinozaurów nikt nie miał pretensji
Bo mieściły się dokładnie w przyjętej konwencji!

Po obiedzie do Opola jeszcze wyskoczymy
Rynek oraz Amfiteatr pobieżnie zwiedzimy!

Staszek nam pokaże Swoje miejsce pracy
które kiedyś wyglądało zupełnie inaczej!

Mówiąc obrazowo a nawet pobieżnie
w czasach naszych studiów bywało – siermiężnie!

Dzisiaj są warunki, studentów brakuje
i taki potencjał trochę się marnuje!

Przed kolacją jeszcze msza się przytrafiła
wyglądamy jak pielgrzymka co się pogubiła!

Wieczór wspomnień i piosenek dzień dzisiejszy zwieńczy
i znów może się okazać, że był najpiękniejszy!

Chodzą słuchy, że kolejne spotkanie w Kościanie
tylko nie wiadomo kiedy to się stanie!

Wyrażam nadzieję na rychłe spotkanie
choć się zbytnio nie udzielam, będę czekał na nie!

Wracajmy szczęśliwie na łono rodziny
może i na referendum jeszcze wyrobimy!

P.S. 

Starajmy się być pożyteczni, nie niezastąpieni
co bywa znamienne dla życia jesieni!

Wiedzmy, że przyjemność z zemsty trwa zaledwie chwilę
satysfakcja z przebaczenia tysiąc razy tyle!

Jerzy Zachemba

Facebook