z hymnu rocznika:
U nas jest ogromna siła
do działań wielka chęć
bo my jesteśmy słynny
rocznik sześćdziesiąt pięć!
Z początkiem września br. nasz rocznik - 65 spotykający się na zjazdach corocznie znalazł się po raz drugi w Kościanie w pobliżu Poznania. Tym razem nasz kolega Jasiu Kaczór przeprosił, że zjazd jest w środku tygodnia (środa, czwartek, piątek), bo sobotę i niedzielę już od roku zamówił na wesele jakiś bogaty rodak z zagranicy. Nasz aktywny rocznik ma szczęście do bardzo sprawnych i pomysłowych organizatorów naszych spotkań. Na pożegnalnym wieczorze w ubiegłym roku, który się odbył nad morzem w ośrodku wczasowym naszego kolegi Rysia Ruty w Mrzeżynie, uroczystą przysięgę z przyklękiem na rocznikowym banerze złożył po raz drugi nasz najstarszy kolega Jasiu Kaczór - pierwszy raz gościł nas w Kościanie w 2016 roku. Jasiowi się nie odmawia, bo jest z nas najstarszy i jest długoletnim nauczycielem - super pedagogiem. Przed rozpoczęciem naszych studiów w 1961 roku na Słonecznej Uczelni Jasiu, jako absolwent Liceum Pedagogicznego w Poznaniu, nauczał już w szkołach Kościana ładnych parę lat. Ponadto odbył też zasadniczą służbę wojskową. Jako, że w 2024 roku los obdarzył go wiekiem dwóch ósemek (88 lat) a i zjazd w tym roku jest też Jubileuszowy, bo spotykamy się po raz 25 - ty. Los dopisał Jasiowi kolejny niespodziewany „Jubileusz”, bowiem na zjazd przyjechało 25 osób. Ściśle mówiąc nas absolwentów wrocławskich przybyło 24. Tym 25 -tym był też nauczyciel wf, absolwent poznańskiej bratniej uczelni. Okazał się nim wychowanek profesora Jasia Kaczóra z liceum w Kościanie im. Oskara Kolberga. Jest nim Wojciech Ziemniak, obecnie senator RP już II kadencję, a przedtem poseł kilku kadencji w Sejmie. Zaprzyjaźniliśmy się z nim bardzo szybko zwłaszcza, że walnie pomagał Jasiowi w zjeździe. Dla nas zasponsorował wydawnictwa sportowe o Feliksie Stammie, słynnym trenerze polskich bokserów, urodzonym w Kościanie i gdzie jest jego Muzeum. Mieści się ono w Szkole Podstawowej nr 6 i posiada niezwykłe zbiory archiwalne o jego dokonaniach dla sportu bokserskiego w Polsce. Do zbiorów Feliksa Stamma szkoła dołączyła swoje trofea, zwłaszcza największe zdobyte w piłce ręcznej. Całość izby pamięci robi imponujące wrażenie.
Przyjechaliśmy. Baner zawieszony. Pozujemy - rocznik 1965.
Tyle wprowadzenia w temat miejsca zjazdu. Przyjeżdżając do Kościana rzucił się nam w oczy obraz schludnego 23 - tysięcznego miasta Wielkopolski. Już na długim i pięknym peronie czekała na nas (niektórych kulejących) niespodzianka w postaci nowych wind pasażerskich na dwóch peronach. Przed gmachem dworca czekały już dwie taksówki, których kierowcy oznajmili nam, że Pan Jasiu już dawno ich zamówił na potrzeby zjazdu. Dla nas szok no, bo to taki „poznański pozytywny porządek”. Dojechaliśmy taksówkami do pięknego hotelu „Nenufar" na obrzeżach miasta. Hotel położony na półwyspie wśród alejek wodnych utworzonych z kilku bardzo dużych stawów rybackich. Całość to malownicza baza wodna wśród trzcin gdzie pływają kaczki i łabędzie. Na terenach między stawami urządzone są biwaki, namioty indiańskie z całą infrastrukturą urządzeń rekreacyjnych dla młodzieży szkolnej i dorosłych. W razie niepogody w pomieszczeniach zadaszonych też umieszczone są wszystkie urządzenia bądź maszyny do rekreacji. Główny budynek „Nenufaru” to olbrzymia sala widowiskowo - taneczna z bazą urządzeń kuchennych. Na piętrach luksusowe pokoje, a w drugim obiekcie tańsze pokoje zbiorowe. Po uroczystym powitaniu nas przez Jasia z podaniem programu pobytu przystąpiliśmy do łakoci na stołach. Na miejscu świetny zespół muzyczny przygrywał nam do uroczystego spotkaniowego wieczorku. Przy stołach ułożonych w prostokąt wspaniała kuchnia dopełniała naszych rozkoszy smakowych. Pomimo, że jesteśmy wszyscy ponad 80 - letni to żwawo ruszyliśmy w tany. Prowadziły nasze koleżanki, które były w sekcji tanecznej Myszki Grabowskiej i Tatiany Pietrow na naszej Uczelni. Zdziwiłem się, że moje kontuzjowane prawe kolano przestało boleć. Co znaczy - leczniczy klimat spotkania!!!
Piękny godzinny rejs łodzią po urokliwych kanałach międzystawowych koło hotelu.
Na drugi dzień po śniadaniu zwiedziliśmy w rynku miasta w 3-piętrowym gmachu Muzeum Regionalne z bardzo bogatym wyposażeniem w eksponaty z okresu Polski Piastowskiej, później z okresu panowania Pruskiego oraz okresu Odrodzonej Polski do czasów obecnych. Z różnych wieków bogate zbiory archeologiczne głównie garncarskie, tkackie, narzędzi rolniczych, monet, rzeczy z ubiorów niemieckich i polskich obficie zebranych w gablotach. Dowodzi to niezwykłej fachowości i wiedzy osób kierujących tymi wykopaliskami i renowacją tych zbiorów. Małe miasto a jakże wielki trud wkłada w odtworzenie jego historii. Pięknie udokumentowany wysiłek zbrojny Kościan podczas Powstania Wielkopolskiego, w wojnie obronnej 1939 w ramach wojsk polski w Armii Poznań oraz ukazanie biograficznych sylwetek mieszkańców walczących na innych frontach w okresie II Wojny Światowej. Celowo podkreślam te oględziny, gdyż celem każdego naszego zjazdu nie jest tylko fajna zabawa i wspomnienia, ale poznanie regionu, w którym przebywamy, a w czasie młodości nie mieliśmy czasu na takie zwiedzanie. Dla pochwały dodajmy, że o godzinie 17.00 udaliśmy się jak zawsze na rocznikową Mszę Świętą w intencji naszych zmarłych koleżanek i kolegów oraz naszych profesorów. Na początku Mszy Św. przypadł mi honor odczytania nazwisk już 50 osób z naszego rocznika, których Bóg powołał do siebie. Nowy i młody proboszcz tego kościoła pw. Ducha Świętego też był nami oczarowany, bo prawie wszyscy przystąpiliśmy do komunii św. Tak bywa i na innych naszych zjazdach, a ciekawi parafianie pytają „skąd państwo jesteście - taka zorganizowana patriotyczna grupa”. Odpowiadamy z humorem: Jesteśmy z Wrocławia, czyli ze "Lwowa bis", z Kresów i Centralnej Polski, a potem już są zawsze spontaniczne wspólne fotki na schodach ołtarza. Pamiętamy i cieszymy się z reprezentowania w Polsce Słonecznej Uczelni w okresie naszego emerytalnego życia.
Radośni po Mszy Świętej w intencji naszego rocznika.
Po kolacji drugiego dnia Jasiu zaskoczył nas swoim pomysłem. Przygotował muzyczną opowieść o chronologicznych naszych zjazdach i faktach poprzez piosenki. On obdarzony umuzykalnieniem poprosił do pomocy swoją żonę Kasię, też nauczycielkę o profilu muzycznym. Każdy kolejny zjazd był wyśpiewany przez nas na znaną melodię danego miasta. Ton zapowiadał Jasiu i był jednocześnie dyrygentem. Pani Profesor Kasia Kaczór akompaniowała na klawesynie. Było to coś wspaniałego. Dla mnie też, bo za 4 zorganizowane zjazdy w Krakowie wysłuchałem czterech piosenek „krakowskich”. W pierwszej piosence było „albośmy to jacy tacy jacy tacy, chłopcy dzielni krakowiacy... " Po piosenkach były tańce przy muzyce. W ostatnim dniu po śniadaniu było uroczyste pożegnanie. Tym razem przed banerem rocznika uklękła drobna, ale bardzo nadobna koleżanka z Kielc Jola Dachowska - Krawczyk. Do zobaczenia za rok w Kielcach. Jasiowi i jego senatorowi Heniowi wielkie dzięki za super organizację, do której walnie jak zawsze, przyczynił się kolega Jurek Gizowski z Raciborza.
Spisał „Hrabia” Kaziu Niemierka
co urządził historyczny bal szlachecki
rocznika w Krakowie, wręczając aż 23
herby szlacheckie osobom z rocznika - 65.
Także Honorowy Obywatel Wałbrzycha
Wita Kościan po raz drugi, zjazd naszego rocznika
i co ma najcenniejszego, przed nami odmyka!
Pierwszy raz było wspaniale, teraz też tak będzie
będziemy podopieszczani, niemal w każdym względzie!
Janek się dochował, wielu wychowanków
ma ich więcej niż niejeden, bogacz lokat w banku!
Obecny senator Ziemniak, jest tego dowodem
był na zjeździe na otwarciu, pił nie tylko wodę!
Zrobił zdjęcie pamiątkowe, nam w paru ujęciach
życzył wszystkim powodzenia, zdrowia oraz szczęścia!
Disc jokey był także Janka absolwentem
robił to z talentem i dużym zacięciem!
Kolejny zaś z wychowanków, obwoził nas barką po rozlewisku
pogoda sprzyjała, do przystani – blisko!
Msza za wykładowców oraz kolegów z rocznika
inny kościół, inny proboszcz i aż dech przymyka!
Wieczór wspomnień i piosenek, odbył się wieczorem
wspomnienia organizatorów pojawiły się w porę!
Żona Janka wtórowała, grą na instrumencie
na twarzach obecnych, widać było – szczęście!
Kolejny zjazd chyba w Kielcach się odbędzie
z racji wieku oraz zdrowia, totalnego zwiedzania nie będzie!
Oby nastrój i frekwencja, była jak w KOŚCIANIE
zaliczmy choć parę zjazdów, czekajmy już na nie!
Jerzy Zachemba