„Chcąc odzyskać młodość
trzeba tylko powtórzyć jej szaleństwa”
Oskar Wilde
Z powyższą myślą przewodnią spotkaliśmy się w Nowej Wsi Zbąskiej, gdzie przed 40-tu laty odbyliśmy programowy obóz letni. Inicjatorem ponownego przyjazdu do tego miejsca był nieoceniony Kolega Mirek Fiłon. Współorganizatorem był Kol. Janusz Wojtal dobrze rozeznany w tym rejonie.
Spotkaliśmy się w dniach 15-17. 08. 2003 w Ośrodku Relax - domki campingowe ala góralskie gdzieś z okresu „Wczesnego Gierka”, postawione w lesie poza terenem dawnego naszego obozu. Na miejscu gdzie był obóz mieści się ośrodek LPŻ z restauracją, pawilonem, domkami campingowymi, przystanią wodniacką. Wszystko inne, tylko my tacy sami (?).
Spotkanie miało charakter pikniku i jak w zawiadomieniu napisał Mirek „jeśli dysponujesz czasem, masz ochotę spotkać się z przyjaciółmi, to przyjedź, tam gdzie 40 lat temu biegaliśmy po lesie, pływaliśmy wpław (mimo zakazu bo wszyscy byli po szczepieniach ospy - pamiętny rok epidemii we Wrocławiu), gdzie wiosłowaliśmy i wypiliśmy hektolitry wina marki „Maślacz”. Możesz przyjechać i wyjechać w dowolnym czasie i z dowolną liczbą osób towarzyszących, psem lub kotem, a nawet z wnukiem. Jeśli nie przyjedziesz na pewno będziesz żałował! Obowiązuje harcerska zasada sobieradka obozowego.”
Przyjazd deklarowało wiele osób ale zważywszy na różne okoliczności życiowe, rodzinne, sezon wakacyjny itp., spotkaliśmy się w 22 osobowym składzie, nie licząc osób towarzyszących - żon, mężów, dzieci i nawet wnuków. Szczególnie cieszyliśmy się z przyjazdu Kolegów z zagranicy - Krysi i Antka z Niemiec i Jasia z dalekiej Kanady. Otrzymaliśmy kilka telefonów i SMS- ów z pozdrowieniami od tych, którzy bardzo chcieli ale nie mogli dołączyć do nas.
W ponownym przeżywaniu odbytego przed laty obozu wspierała nas piękna, słoneczna pogoda, ciepła woda w jeziorze, znajoma i przyjazna nam okolica ze wspaniałymi warunkami do spacerów, plażowania, grillowania i zabaw przy ognisku. Było wspaniale. Humory dopisywały, Koleżanki Krystyna, Luśka, Mila, dokarmiały wspaniałościami własnej roboty, Koledzy dawali ostro ognia (chodzi o ognisko), a Romek jak zwykle rżnął na harmonii aż się serce radowało. Stan naszych gardeł na następny dzień najlepiej świadczył z jakim zaangażowaniem wyśpiewywaliśmy co nam w duszy grało.
Jakimś cudem zachował się pierwszy rozkaz dzienny z naszego obozu (patrz rycina), przywieziony i uroczyście odczytany na porannym apelu w dniu 16.08.br przez Andrzeja Gralińskiego. Potem wszystko potoczyło się zgodnie z programem: spacery, plażowanie, kąpiele, wspólna zabawa i tańce do białego rana.
W dniu 17.08. - pożegnania, pożegnania ...z żalem opuszczaliśmy to czarodziejskie dla nas miejsce. Warto zaznaczyć, że my jako pierwsi zapoczątkowaliśmy obchody 40- lecia obozu letniego, uprzedzając przyszłoroczne obchody 40-lecia Olejnicy.
P.S. Do Nowej Wsi nie przyjechała chyba najbardziej oryginalna Koleżanka z naszego rocznika Gabrysia Zwierzchowska – „Hortensja”, gdyż okrutna choroba nie pozwoliła Jej być z nami. Z wielkim żalem i smutkiem liczne grono Koleżanek i Kolegów żegnało Ją na Cmentarzu Grabiszyńskim w dniu 13 września 2003 roku.
Ela Paradowska-Jezierska
Mirek Filon