SPOTKANIA ROCZNIKA 1962 - 1966


SPRAWOZDANIE ZE SPOTKANIA ROCZNIKA 1962-66. KARPACZ 1-3 MARCA 2019

„Gdy bliżej końca niż początku”

Gdy takie motto staje się, a raczej stało się faktem trudno o optymizm. Ale nie dla nas. My ciągle staramy się być „aktualni”. Nie to, że niby spóźniliśmy się na bal i dojadamy resztki stąpając po konfetti, ale bawimy się prawie „jak za dawnych lat” - prawie! I ciągle mamy jakieś nowe plany.

Tak wiec, jak co roku, w pierwszy weekend marca spotkaliśmy się w Karpaczu, by zaczerpnąć górskiego powietrza i „wymienić się receptami” w ramach tzw. „Małego Davos”. Miejscem naszego zakwaterowania jest nieodmiennie gościnna i o tej porze prawie opustoszała DW ␆Stokrotka”, zapewniająca komfortowe warunki za równie komfortową cenę (190 zł za weekendowy pobyt z wyżywieniem). Czuliśmy się więc jak na rodzinnych imieninach z cateringową obsługą. Nie zjawiło się nas dużo, tak że w pewnym sensie padł rekord - in minus, albowiem frekwencja spadła do jednocyfrowej 9-tki. „Żeby mnie to było ostatni raz” - jak mawiał na gimnastyce mgr A. Segner.

Pogoda tym razem nie dopisała, więc więcej czasu poświęciliśmy na towarzyskie rozmowy.

Piątek to powitania i próby rekreacji na resztkach śniegu (narciarska trasa biegowa, mimo oblodzenia była w całości przejezdna), a po obiadokolacji rozpoczęliśmy sesję poetycko-literacką. Były zabawy lingwistyczne z najnowszymi aforyzmami prowadzone przez Mirka, ciekawe anegdotyczne opowieści olimpijskie Kazia i Antka, i chwile zadumy po odczytaniu przez Tadeusza jego własnych wierszy. Każdy zresztą miał do opowiedzenia coś, co wywoływało śmiech i aplauz nas wszystkich. Atmosfera wesołości i pełnego luzu trwała do późnego wieczora. Tłem muzycznym naszej biesiady były piosenki Włodzimierza Wysockiego i nie tylko.

Nazajutrz po obfitym regeneracyjnym śniadaniu i losowaniu hasła dnia, udaliśmy się na kawę, ciasto i lampkę szampana, by uczcić Imieninki Kazimierzana, a następnie rozeszliśmy się w podgrupach specjalistycznych. Dziewczyny wyruszyły - jak zwykle - na trening wysokogórski, my pozostaliśmy w strefie tlenowej - na średnich wysokościach. By jednak utrzymać liczbę erytrocytów na dotychczasowym poziomie, wybraliśmy się na spacer do miasta, aby zasmakować kuflowego.

Ostatnią karnawałową sobotę zamierzaliśmy, zgodnie z planem w dniu wczorajszym, przetańczyć w „Patrii”. Ale okazało się, że nie zamknęliśmy wczorajszej dyskusji, więc pozostaliśmy na miejscu. Kaziu uznał, że to wszystko z lenistwa, co wywołało dyskusję na temat tego „grzechu”, która to dyskusja została rozszerzona na tematykę religijno - filozoficzną dotyczącą współczesnej moralności. Jako podsumowanie tej dyskusji niech posłuży taki mały miniesej:

SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH CZY CNÓT?

I tak:
1. Chciwość – stała się pożądaną dziś ambicją;
2. Pycha – dziś pożądana jako - Piar i czerwony dywan;
3. Nieczystość – o czym mowa, dziś czystość to płyny do kąpieli
4. Zazdrość to podstawa motywacji do działania;
5. Obżarstwo, opilstwo - to styl i kulinarne talk-show;
6. Gniew – nienawiść - nieodzowna cecha walki o władzę i kasę;
7. Lenistwo – cały przemysł turystyki i wypoczynku dla niezmęczonych.

Prawdą, zatem jest, że dożyliśmy czasów, gdy 7 grzechów głównych stało się cnotami.

No, po prostu, jak mówiły nasze Matki, koniec świata!

W końcowej części wieczoru, w tle piosenek W. Młynarskiego z jego sztandarową piosenką „Wyjedź w Bieszczady”, zaplanowaliśmy nasze kolejne spotkanie latem właśnie w Bieszczadach. Okazało się, że wszyscy tam już kiedyś byli, ale też wszyscy chcą jeszcze raz tam trochę pobyć. A więc do zobaczenia w miejscu, gdzie można jeszcze zabłądzić, choć gwiazdy świecą najjaśniej.

Karpacz 2019, Mirek Fiłon

PS. Na doczepkę krótki wierszyk:

WYSTARCZY BYĆ

Być stróżem własnego domu
Być kucharzem własnej kuchni
Być ogrodnikiem własnego ogrodu
Być sprzątaczem własnego domu
Być kierowcą własnego karawanu

Mirek Fiłon 20.09.2018

Przed DW Stokrotka

Facebook