I tak po przerwie wywołanej pandemią, znów spotkaliśmy się na zimowisku w naszej „Stokrotce” w Karpaczu by zaczerpnąć w płuca górskiego powietrza i spędzić ze sobą kilka dni. Tradycyjny termin (pierwszy weekend po feriach) nieco uległ zmianie na prośbę naszego solenizanta Kazimierza Naskręckiego, który tym razem jako trener kadry wioślarzy właśnie w weekend wylatywał do Portugalii na obóz kadry. Spotkanie nasze rozpoczęliśmy więc tuż po zimowych feriach szkolnych w poniedziałek 28 lutego.
Pierwszą przygodę przeżyły nasze Dziewczyny już podczas podróży pociągiem, gdy po wysiadce z pociągu relacji Wrocław - Szklarska Poręba Górna, w Jeleniej Górze okazało się, że w pociągu pozostały jakieś bagaże. Pościg za pociągiem polskim Uberem zakończył się szczęśliwie i z małym opóźnieniem Dziewczyny dotarły do „Stokrotki”. Górny Karpacz przywitał nas zimową aurą, co staje się coraz rzadszym zjawiskiem o tej porze roku. Czekali już na nas stali uczestnicy naszych zimowych spotkań Gosia i Andrzej Gralińscy, którzy zawsze przyjeżdżają o dzień wcześniej. Wspólną obiadokolacją rozpoczęliśmy więc długi wieczór towarzyski, który kontynuowaliśmy w apartamentach Chłopaków na 2-gim piętrze.
Chyba po raz pierwszy nie przyjechał na nasze spotkanie Tadek Zalewski – nasz „Dyrektor” - i poeta. Przysłał nam jednak życzenia miłego pobytu oraz wiersz:
DO UCZELNIANYCH PRZYJACIÓŁ
Stoisz w świetle rampy.
Jak bluszcz oplatają Cię
Kadry minionego czasu…
To nic!
Że łza błyśnie w oku
To nic!
Że różowa mgiełka przesłoni
Radosnych wspomnień czas…
Ty!
Musisz ruszyć skostniałą
Bryłę marazmu i zniechęcenia,
Pchnąć ją na nowe tory,
Która jak lawina śnieżna
Oczyści zaskorupiałą powłokę
Przykrytą zastygłą lawą nihilizmu,
By poranny promień słońca
Zwiastował nowy dzień.
Ty!
Nie odchodzisz w nicość
Jak Król Lear.
Stoisz przy podniesionej kurtynie
W świetle rampy.
Twój spektakl trwa!!!
Tadeusz Zalewski, luty 2022
W chwili gdy ten tekst ukaże się w „Biuletynie” Tadeusza z nami już nie będzie. Tadeusz zmarł 17 maja 2022 r. Ten wiersz , który odczytaliśmy na spotkaniu nie spodziewając się tak szybkiego Tadeusza odejścia, po Jego śmierci nabrał dodatkowej wagi. Stał się jakby ostatnim przesłaniem Tadeusza dla nas - Jego przyjaciół.
Z okazji obchodzonego w minionym roku Jubileuszu 75-lecia AWF-u i wydania z tej okazji specjalnego numeru „Życia Akademickiego” - w gronie wyróżnionych sportowców 75-lecia znaleźli się nasi dwaj koledzy z Roku, olimpijczycy: Andrzej Dereziński (Innsbruck 1964) oraz Kazimierz Naskręcki (Tokio 1964), co stało się kanwą do wspomnień o osiągnięciach sportowych naszych koleżanek i kolegów. W tym miejscu należy zaznaczyć, że Kaziu Naskręcki nie tylko imponował nam swoimi sportowymi sukcesami, ale był również trenerem kadry olimpijskiej Polski oraz Korei Płd. i, co jest niesamowitym wyczynem, nadal pracuje jako trener wioślarzy – olimpijczyków, wzbudzając nasz podziw. Mirek, jak już nieraz bywało, wyraził naszą męską zawiść w formie wiersza:
Osiemdziesiątka
Gdy wieje życiowe 8 w skali Beauforta
A każdy twój krok jest ratunkiem przed upadkiem,
Budzisz się a w oczach masz Dakar.
Patrzysz przez okno – jestem w Londynie?
I gdyby nie to, że zielone jest na dole,
Nie wiedziałbyś, kiedy ruszyć spod świateł
A piżmowy zapach kobiety
Podnosi ci …
Niestety, tylko poziom frustracji.
W uszach słyszysz tylko szum morza
Jak po festiwalu w Świnoujście '66.
...On odpala motorówkę
Trenera kadry wioślarzy
Gdzieś na krańcach Europy.
Kaziowi Naskręckiemu w 84 rocznicę urodzin Mirek Fiłon 2022
Jednym z punktów naszej biesiady było dzielenie się pomysłami i własnymi przykładami walki o utrzymanie sprawności. Jak mówią w Krakowie: „Każdy magister ma swój system” więc pomysłów było wiele. Najbardziej ambitny program przedstawiła nasza koleżanka Halinka Goszko – Malinowska, która przyjechała do Karpacza pierwszy raz, chociaż mieszka w niedaleko oddalonym Wleniu. Jako fizjoterapeutka i wieloletnia dyrektorka Sanatorium PKP we Wleniu przekazała nam wiele ciekawych propozycji aktywności ruchowej, od gimnastyki po narciarstwo biegowe, co następnego dnia udowodniła marszem do „Samotni” - nomen omen samotnie bo, niestety, nikt z nas na taki wyczyn się nie zdobył. My, po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie Bierutowic. Idąc przez już opustoszałe po feriach ulice czuliśmy się trochę jak wagarowicze, którzy zamiast do szkoły spacerują sobie zaglądając od knajpki do knajpki. Po drodze w stronę Wangu zajrzeliśmy do naszej „Uroczej”, która obecnie jest placem budowy celem jej rewitalizacji, co daje nadzieję, że na 60-lecie naszego karnawałowego balu maskowego, który odbył się w 1965 r. spróbujemy go tam powtórzyć.
Wieczorek u Dziewczyn – tym razem na 1 piętrze miał być przy winku ale nie było korkociągu więc upłynął przy piwku oraz oczywiście herbatce i cieście, które zawsze nasze Dziewczyny przywożą na spotkania. I znów ożyły wspomnienia oraz PRL-owskie anegdoty, które, czy to z sentymentu, czy też z zapomnienia, ciągle opowiadamy i się z nich śmiejemy. A kto się śmieje, ten ponoć żyje dłużej. Dnia następnego żegnaliśmy się z nadzieją, że już latem znów się spotkamy w jakimś uroczym miejscu, może na trochę dłużej.
Dość intensywne tempo w trakcie takich krótkich spotkań na pewno skutkuje zmęczeniem (już nie te lata), ale działa też trochę jak trening górski, po którym wracamy do codziennych ról i zajęć w lepszej formie.
Do zobaczenia w Karpaczu za rok.
Mirek Fiłon