Rocznik 1967 spotkał się do tej pory osiem razy, z czego jeden raz w Sulistrowicach koło Sobótki, jeden raz we Wrocławiu, trzy razy w Olejnicy i trzy ostatnie lata w Jaworzu k/ Bielska-Białej w Villa Barbara u Basi Wodniak.
Ze względu na przychylność otoczenia i niebywałą gościnność gospodarzy, postanowiliśmy spotykać się tu tak długo, na ile wystarczy nam zdrowia i sił. (O tym jak długo będziemy się spotykać wyraża się Monika Piwowarska w zamieszczonych na końcu fraszkach).
Beskid Śląski – wprawdzie miejsce to samo, scenariusz spotkań podobny, a jednak za każdym razem jest inaczej, bowiem ten region naszego kraju posiada bogatą historię, bogaty folklor i obfituje w wiele zabytków. Dowodem na to są nasze wypady turystyczne, co roku gdzie indziej. Do tej pory zaliczyliśmy: Pętlę Beskidzką, Muzeum Browaru Żywieckiego i ostatnio Muzeum Zamkowe w Pszczynie. I na ten temat zdań kilka, ponieważ nie wszyscy wiedzą, że jest to jeden z najpiękniejszych obiektów tego typu w Europie.
Z dziejów zamku można się dowiedzieć, iż zamek pszczyński powstał w XI lub XII wieku i pełnił funkcję siedziby o charakterze myśliwskim, aż po wiek XX jako, że Pszczyna położona była wśród lasów obfitych w zwierzynę łowną. Samo Muzeum Zamkowe w Pszczynie powstało w 1964 r. i mieści się w trzykondygnacyjnym budynku położonym po północno-zachodniej stronie rynku, a od strony północnej przylega do niego wielkiej urody angielski park krajobrazowy o powierzchni 156 ha.
Dobra pszczyńskie, a wraz z nimi zamek, często zmieniały swych właścicieli: do końca XIV wieku byli nimi książęta piastowscy w linii opolsko-raciborskiej, Przemyślidzi z Opawy oraz książęta cieszyńscy do roku 1517, w którym Kazimierz II sprzedał ziemię pszczyńską możnowładcy węgierskiemu Aleksemu Turzo.
W tym czasie Pszczyna została siedzibą Wolnego Państwa Stanowego, obejmującego: Pszczynę, Mikołów, Bieruń i do 1536 roku Mysłowice oraz wsie własne i lenne. W roku 1548 państwo pszczyńskie zmieniło właściciela – został nim biskup wrocławski Baltazar Promnitz, który wkrótce przekazał majątek rodzinie. Panowanie Promnitzów trwało nieprzerwanie do 1765 roku. W tym czasie dokonano wielu zmian jeśli chodzi o przebudowę zamku. Gotycką budowlę obronną przebudowano w reprezentacyjną rezydencję renesansową. Z biegiem czasu zamek przechodził w ręce różnych dynastii i książąt. Za panowania książąt Hochberg, pełnił funkcję reprezentacyjno-mieszkalną i jednocześnie administracyjno-gospodarczą. Na zamku przyjmowano najznakomitszych gości z całej niemal Europy. Po śmierci „starego księcia” dobra pszczyńskie przejął jego syn – książę Jan Henryk XV, którego żoną była słynna z urody Angielka – Maria Teresa księżna von Pless, zwana przez najbliższych stokrotką.
W czasie I wojny światowej w zamku znajdowała się kwatera główna niemieckiej armii. Po plebiscycie w 1921 r., w wyniku głosowania 22 czerwca 1922 r., włączono Pszczynę do odrodzonego Państwa Polskiego wraz z częścią Górnego Śląska. W czasie II wojny światowej część pomieszczeń zamkowych odnajmowano wojskom niemieckim. Od lutego do sierpnia 1945 r. mieścił się tu szpital przyfrontowy. Bardzo szybko, bo 9 maja 1946 r. zamek, już jako muzeum, otworzył swoje podwoje dla zwiedzających.
Aż wstyd się przyznać, że dopiero po 63 latach dane mi było zobaczyć i zwiedzić jedną z najpiękniejszych perełek europejskich zabytków. Więcej na ten temat nie będę się rozpisywał, bo nie da się w kilkunastu zdaniach oddać piękna wspaniałego zamku. Ten zabytek trzeba obowiązkowo zobaczyć i samemu ocenić. Na dowód pobytu w pszczyńskim zamku zamieszczam zdjęcie, które tylko w maleńkim fragmencie oddaje piękno tego wspaniałego zabytku.
Jak zwykle po pięknej wycieczce czekał nas znakomity obiad. Po obiedzie, starym zwyczajem, krótkie zebranie organizacyjne, na którym udało mi się pozyskać 9. nowych członków Stowarzyszenia Absolwentów AWF.
Wieczorem, pod zadaszonym grillem uroczysta kolacja, w trakcie której ustawiliśmy ze zniczy „Aleję pamięci” za tych, którzy od nas odeszli już na zawsze.
Po oficjalnościach trzeba było przejść do konkretów – coś przekąsić, czegoś się napić no i oczywiście pośpiewać przy akompaniamencie gitary, której struny maltretował Janusz Pietrzyk. W trakcie uroczystego grilla wręczono Koleżance Basi Woźniak wiązankę kwiatów w podzięce za wspaniałą gościnę, co zostało uwiecznione na zdjęciu.
Te moje wspominki bledną przy fraszkach Moniki Piwowarskiej (przybywającej jak co roku z Węgier), których treść oddaje prawie wszystko to, co miało miejsce.
A oto wybrane fraszki Moniki z ostatniego spotkania w Jaworzu jesienią 2009 roku.
*Przyjechać tu chciejta
i pamiątkę miejta.
*Za trzydzieści parę lat
już będziemy mieć sto lat.
Bądź na każdym zjeździe człeku,
a dożyjesz tego wieku.
*„Zameczek” (nad Odrą) i zamek
to dwa różne światy,
tam były sale, a tu komnaty.
*Epitafium:
Choć w niebie lecz jeszcze nie święci
są z nami w „alei pamięci”.
* Modlitwa:
Bywa nas coraz mniej,
więc w opiece nas miej.
*Nie zliczę ilu nas było na grillu.
Wiesz co straciłeś gdy w pokoju piłeś?
*Basia Woźniak
Jesteś tą wybraną
naszą Basią kochaną.
* Zalety Beskidu Śląskiego
W dresie czy na golasa,
w tych lasach się wyhasasz.
* Przyrzeczenia Moniki:
I pioruny i tajfuny
i orkany, i tsunami
nie przeszkodzą mi być z Wami.
Powyższe miał przyjemność i satysfakcję przelać na papier, z nadzieją spotkania w 2010 roku -
Jerzy Śliwa
Przed zamkiem w Pszczynie