Z nastawieniem na czterodniowy pełny relaks w okresie przesilenia wiosenno-letniego, nasz 69 zjechał do Kątów Rybackich. Niestety, za sprawą naszych wiecznie niewyżytych koleżanek doświadczenie pełnego relaksu było przedsięwzięciem niewykonalnym. Zaczęło się od białego poloneza, potem były białe walce, białe tanga, a nad ranem biały mazur. I tak przez wszystkie wieczory...pełny relaks, czyli „padacha”!!!
Rano idziemy na „spacerek” brzegiem morza na zachód! Nie wszyscy doszli. Tuż po starcie wypatrzyliśmy małą tawernę... Po południu komandosi z Gromu łodzią desantową przewieźli nas po Zalewie Wiślanym. Przy dużych przechyłach i wysokiej fali baby piszczały, a komandosi majora Łozowskiego z byłego Układu Warszawskiego siedzieli z kamiennymi twarzami i ściśniętymi pośladkami – taki relaks, masakra!!!
Następnego, trzeciego już dnia, wyprawa brzegiem morza do Kaliningradu – nie doszliśmy. Po drodze były aż dwie tawerny...Za to po południu „zahaczyliśmy” o Długi Targ i jeszcze dłuższy Cień Neptuna – relaks, jak najbardziej!
W dniu wyjazdu czekało na nas 100 kilogramów dorszy z rannego połowu, które to dorsze załadowano do bagażników, i do domciu... Podobny los spotkał dzika z Borów Tucholskich i czereśnie z Pojezierza Brodnickiego. Liczymy, że na naszą 50-tkę Alma Mater dokończy prace nad eliksirem młodości pod roboczą nazwą Viagron w formule (69-50 =19). Może by tak po flakoniku? Nie pozba-wiajcie nas złudzeń!!!
Jeszcze tylko nieza-wodny organizator Boni Półtorak pomachał na pożegnanie znikającym pojazdom z podejrzanym towarem, i poszedł się zrelaksować!!!
Do spotkania we Wrocku!
Przed kwaterą w Kątach Rybackich
Przejażdżka po Zalewie Wiślanym
Doniósł luźny i zrelaksowany Rydz
Adam Rydziński