Na zaproszenie byłego starosty roku Włodka Kalitczuka, upoważnionego przez grupę inicjatywną do zorganizowania zjazdu rocznika 1971-1975 w dniach 4-6 czerwca 2010 roku w Olejnicy, doszło do spotkania po 35 latach od zakończenia studiów.
Do zainicjowania zjazdu przyznaje się kol. Jacek Paluch, który uczestniczył ubiegłym roku wraz z żoną Majką w zjeździe kolegów z rocznika 1974 w Bobowicku k/Międzyrzecza. Powiadomił kol. Irenę Maliszczuk-Przyjałgowską o swoim pomyśle. Irena, będąc osobą rzutką i prężną, zorganizowała biesiadę, zapraszając oprócz w/w, także Krzyśka Krauzego, Bożenę Grzesiak, Reginę Lesiewską, Romę Wodniak-Korczak-Michalewską i Ewę Rzewuski – Kaletę. Przy suto zastawionym stole, po burzliwej dyskusji ustaliliśmy, iż ze względów logistycznych i sentymentalnych, najlepszym miejscem zjazdu będzie Olejnica. Do organizacji spotkania, jak się rzekło, upoważniono Włodka Kalitczuka.
Nieocenioną pomoc w pozyskaniu adresów koleżanek i kolegów, którzy znaleźli miejsce naziemni w całym kraju jak i za granicą, okazał nam Zarząd Stowarzyszenia Absolwentów z kol. Ryszardem Jezierskim na czele. Udostępniono nam adresy naszych koleżanek i kolegów uczestniczących w zjazdach 50-cio i 60-lecia Uczelni. Szczególną aktywność w zdobywaniu adresów i nawiązywaniu kontaktów wykazał Krzysiek Krauze, który sobie tylko znanymi sposobami odszukał kilkanaście osób, również z zagranicy. W dużej mierze dzięki pomocy Ryszarda Jezierskiego, udało się zarezerwować termin w Ośrodku AWF w Olejnicy oraz pozyskać liczne wydawnictwa i gadżety związane z naszą uczelnią i Stowarzyszeniem, którymi obdarowaliśmy uczestników zjazdu.
Po przybyciu do Olejnicy, zakwaterowaniu i zapoznaniu z programem trzydniowego pobytu, „podgrupy” zwiedzały ośrodek, wspominając „dawne czasy”. Wspomnieniom, anegdotom, przy gromkim śmiechu nie było końca. Oficjalnie zjazd zainaugurowała uroczysta kolacja. Po krótkim wprowadzeniu przez Włodka Kalitczuka oraz Irenę Maliszczuk-Przyjałgowską, minutą ciszy uczczono pamięć 9 osób, które odeszły na zawsze z naszych szeregów. Miłym akcentem było wręczenie pamiątkowej statuetki „Oskara” za organizację zjazdu Włodkowi Kalitczukowi. Pod nieobecność naszego opiekuna roku, prof. Mariana Golemy (spowodowaną obowiązkami zawodowymi), na uroczystość przybył ówczesny prodziekan dr Ryszard Jezierski, który złożył uczestnikom serdeczne życzenia. Licznym toastom nie było końca. Przy dźwiękach muzyki dyskotekowej, zabawa trwała do białego rana. Na parkiecie prym wiedli: Irena Przyjałgowska, Bożena Grzesiak i Krzysiek Krauze, który mimo przebytej kilka dni wcześniej artroskopii kolana, nie opuszczał żadnego tańca. Po oficjalnym zakończeniu balu, jeszcze długo słychać było rozmowy w pokojach hotelowych.
W drugim dniu czas wypełniony był spacerami, zwiedzaniem ośrodka, domków dla studentów, obiektów sportowych i pięknej przystani żeglarsko-kajakowej. Zapaleni cykliści, jak Czesiek Woliński i Krzysiek Kalisz, wybrali się na dłuższe wyprawy rowerowe po okolicy na przywiezionych przez siebie rowerach sportowych. W godzinach popołudniowych odbyło się spotkanie z dr Ryszardem Jezierskim, który ze swadą opowiadał nam o uczelni, jej rozwoju, inwestycjach oraz dalszych planach rozwoju, a także o naszych niezapomnianych wykładowcach. Przybyłych na spotkanie obdarował znaczkami AWF.
Wieczorem spotkaliśmy się (w tak zwanej starej ujeżdżalni) na uroczystym ognisku, wspaniale przygotowanym przez Ryszarda Ludkiewicza. Dostatek jadła i napitków, zaspokajał najwybredniejsze apetyty. Rozpoczęliśmy spotkanie od indywidualnych prezentacji swojego dorobku zawodowego, stanu rodziny oraz innych informacji ze swojego życiorysu. Konsumpcję przeplatały wspomnienia z czasów studenckich, dowcipy, żarty i facecje, a do śpiewów przygrywał na akordeonie niezastąpiony Roman Peliszko, który swoimi przyśpiewkami ludowymi rozbawił nas do łez.
Podczas rozmów snuto plany organizacji następnego spotkania we Wleniu, dokąd zaprasza nas Ryszard Skoczny. „Rada Starszych” postanowiła na trzeźwo rozpatrzyć tę propozycję.
Późną nocą, intonując: „Tak nie dawno żeśmy się spotkali…” nieco zasmuceni koniecznością niedzielnego spotkania, udaliśmy się do pokoi hotelowych, gdzie jeszcze długo trwały ożywione rozmowy i słychać było salwy śmiechu.
Pragnę tą drogą podziękować wszystkim osobom, które pomogły w organizacji tak udanego spotkania po 35 latach od ukończenia studiów.
Uczestnicy zjazdu
Włodzimierz Kalitczuk