SPOTKANIA ROCZNIKA 1986 - 1990


„W ŻYCIU PIĘKNE SĄ TYLKO CHWILE”

Naszą przygodę z wrocławską AWF rozpoczęliśmy w 1986 roku, przybywając w czerwcu na egzaminy wstępne. Uczelnia przygotowała tylko 360 miejsc, a nas było jakieś 7 razy więcej! Każdy, kto zdobył ponad 51 punktów zostawał przyjęty na pierwszy rok studiów i od października rozpoczynał studiowanie na wymarzonej AWF.

Po pierwszym roku, z wiadomych przyczyn, została nas tylko, albo aż połowa, czyli ok.180, z czego większość obroniła swoje prace magisterskie w 1990 roku. Potem, przez mniej więcej dziesięć lat, każdy z nas realizował swoje marzenia, zakładał rodziny, budował domy, kupował mieszkania, szukał swojego szczęścia poza granicami kraju, przekwalifikowywał się, robił kariery. Ale wszyscy pamiętaliśmy o wspólnych, wspaniałych latach na wrocławskiej uczelni.

Kiedy osiągnęliśmy już prawie wszystko, co było do osiągnięcia, przyszedł czas na powrót do przeszłości. Do przepięknych, beztroskich i wspaniałych chwil spędzonych razem we „Wrocku”. Co 5 lat mamy możliwość spotkania się znowu razem. Odbywa się to na przemian - raz widzimy się na okrągłych urodzinach uczelni we Wrocławiu, a drugi raz w Olejnicy na spotkaniu rocznikowym.

W tym roku minęło już 25 lat i spotkanie zorganizowano po raz pierwszy w ośrodku „Krokus” w Wieleniu, którego właścicielem jest jeden z naszych rocznikowych kolegów. Za każdym razem, kiedy ruszamy na spotkanie po latach, nasze samochody stają się na krótką chwilę wehikułami czasu. Kiedy przybywamy na miejsce, aż chciałoby się krzyczeć „chwilo trwaj jak najdłużej!”.

I tak też było i tym razem w Wieleniu w dniach od 5 do 7 września 2015 r. Dzięki portalom społecznościowym i telefonom komórkowym na każde z takich spotkań przybywa nas coraz więcej. Tym razem do przepięknie położonego ośrodka nad jeziorem wieleńskim dotarło nas 64. Samo przywitanie i zakwaterowanie z tymi samymi osobami sprzed 25 lat, wzbudziło wiele emocji i wzruszeń. Mamy chwilę, aby przygotować się do kolacji i balu. Koleżanki, jak zawsze muszą mieć więcej niż chwilę, ale za to efekt jest oszałamiający. Przybywając na bal, który rozpoczyna się o 20.00, musimy się sobie przypomnieć, bo choć nie wszystkie imiona i nazwiska pamiętamy, to twarze pozostają wciąż te same. I okazuje się, że to nie nasze samo-chody „przewożą” nas do przeszłości, tylko my sami, własną obecnością przenosimy się w czasie, z powrotem do: akademika, na uczelniane zajęcia, do Olejnicy, do Zieleńca, na obóz wędrowny, na praktyki. Od godziny 20. następuje nielimitowany czas na wspomnienia, no i oczywiście tańce, tradycyjnie już do białego rana. Choć w piersiach brakuje tchu, bo wiek i kondycja już nie te co kiedyś, to jednak muzyka w tańcu nam wcale nie przeszkadzała. Potem krótka drzemka, bo szkoda czasu na sen, kiedy marzenia senne mamy na jawie, i spotkamy się o 9.00 na wspólnym śniadaniu. O dziwo, nie brakuje nikogo. I następuje kolejny dzień wspomnień, wymiany doświadczeń życiowych, opowiadań, co u kogo słychać, pstrykania fotek w przeróżnych pozycjach i układach grupowych, a wszystko to nad brzegiem jeziora, przy rozpalonym ognisku, pieczeniu prosiaka, gotowaniu grochówki i beczce piwa. Jakby tego było mało, gospodarz obiektu porywa nas wszystkich na wycieczkę po jeziorze swoją trzymasztową łajbą. I wtedy to naprawdę chce się krzyczeć: „Ahoj panie Kapitanie!!!, cała wstecz!!! do Olejnicy 1989!!!”.

Kiedy wracamy na ląd, prosiak jest już upieczony, grochówka ugotowana i możemy znowu wszyscy razem zasiąść do stołu. Po wspólnym posiłku przenosimy się do „sali kinowej”, gdzie oglądamy filmy z nami w roli głównej. I znowu łza się w oku kręci, że to się już nie wróci, choć dzięki takim właśnie spotkaniom, jest to jednak choć trochę możliwe. Na krótko, bo na chwilę, ale jest to jednak możliwe.

Drugi dzień naszego spotkania kończy się dyskoteką do późnych godzin nocnych. Niestety, trzeciego dnia rano impreza powoli zbliża się do końca i po wspólnym śniadaniu następuje czas pożegnań. Wracaliśmy do siebie, śpiewając piosenkę zespołu Dżem, że w życiu piękne są tylko chwile, ale właśnie dla takich chwil warto żyć.

Powinniśmy sobie wzajemnie podziękować, że nam się jeszcze chce „te chwile” ocalić od zapomnienia.

Rozbawiony rocznik 1990

Na przystani u Słonia

Dariusz Jasiniak - absolwent rocznika 1990

Facebook